Nie było niespodzianki w sobotnim spotkaniu beniaminka z mistrzem Polski. Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków wygrały w Lublinie 103:61, umacniając się w fotelu lidera.
Grające w najsilniejszym składzie personalnym akademiczki rozpoczęły to spotkanie bez wiary w możliwość ogrania rywalek. Ich nastawienie widoczne było szczególnie na początku spotkania, w pierwszej kwarcie, przegranej zdecydowanie 13:31.
W kolejnych odsłonach nie było wiele lepiej. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka potrafiły nawiązać walkę jedynie w drugiej kwarcie, ale i ją przegrały sześcioma punktami. W drugiej części gry krakowianki jeszcze powiększyły przewagę, ostatecznie zwyciężając różnicą 42 "oczek".
Lublinianki zawiodły nie tylko w defensywie, gdzie nie potrafiły zatrzymać bardziej utytułowanych przeciwniczek, ale także w akcjach ofensywnych. Zagrały na bardzo słabej skuteczności z gry (29.8 procent przy 58.3 procent rywalek) i zbyt rzadko rzucały za trzy punkty (dwie udane próby przy dziesięciu rywalek).
- Zdawaliśmy sobie sprawę z różnicy potencjałów w zespole. Mieliśmy pewne założenie, żeby odpuścić rzuty obwodowe kosztem zabezpieczenia strefy podkoszowej. To ryzyko jak widać się nie opłaciło - wyjaśnił Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec Pszczółki AZS UMCS.
- Ostatni tydzień miałyśmy przerwę w Eurolidze, do tej pory mecz był średnio co 3-4 dni. Teraz jeszcze w dodatku przez drobny uraz Justyny Żurowkiej-Cegielskiej na treningu też nie było okazji pograć, więc myślę, że to jedna z przyczyn dlaczego wyszłyśmy tak skoncentrowane i z chęcią taka do gry. I rzeczywiście nam dużo rzutów wpadało - zauważyła Agnieszka Skobel, rzucająca Wisły.
Kiedy losy wyniku były już rozstrzygnięte, trener Szewczyk dał szansę koszykarkom, które ostatnio niewiele grały na parkietach Tauron Basket Ligi. Więcej niż zwykle minut dostały Grażyna Witkoś, Katarzyna Trzeciak czy Kinga Piędel, ale żadna z nich nie dokonała niczego spektakularnego.
Po meczu trener Wisły Stefan Svitek nie ukrywał zadowolenia. - Jestem bardzo zadowolony z tego jak zagraliśmy, z naszego stylu, z agresywnej gry na parkiecie. Każda zawodniczka, która weszła na boisko, była bardzo skoncentrowana. W ciągu całego spotkania może przez cztery czy pięć minut wycofywaliśmy się. Przez większą część meczu kontrolowaliśmy grę. Zagraliśmy naprawdę dobrze w defensywie w pierwszej kwarcie i to właśnie wtedy wykonaliśmy najwięcej pracy. Dobrze dzieliliśmy się piłką, mieliśmy sporo asyst – powiedział szkoleniowiec Białej Gwiazdy na pomeczowej konferencji prasowej.
Teraz przed lubliniankami pięć spotkań, które zadecydują o tym, czy uda się awansować do play-off, czy o utrzymanie trzeba będzie walczyć w grupie spadkowej. Kluczowe wydają się trzy najbliższe mecze, w których Pszczółka AZS UMCS zmierzy się z bezpośrednimi rywalkami - Ślęzą Wrocław, Glucose ROW Rybnik i MKK Siedlce.
Pszczółka AZS UMCS Lublin – Wisła Can-Pack Kraków 61:103 (13:31, 16:22, 14:27, 18:23)
Lublin: Robinson 13 (1x3), Taylor 11 (1x3), Bussie 8, Kotnis 6, Morawiec 3 oraz Tomiałowicz 7, Żandarska 6, Bejtić 3, Witkoś 2, Trzeciak 2, Piędel
Kraków: Lavender 25, Quigley 19 (5x3), Skobel 13 (2x3), Kaczmarczyk 7, Vandersloot 6 oraz Petronyte 13, Ouvina 9 (1x3), Ziętara 7 (1x3), Abdi 3 (1x3), Grabska.
Sędziowali: Damian Ottenburger, Tomasz Tomaszewski, Adrian Szczotka.
Pozostałe wyniki: Widzew Łódź - KSSE AZS PWSZ Gorzów WIelkopolski 59:69 * Artego Bydgoszcz - MKK Siedlce 75:70 * Glucose ROW Rybnik - Ślęza Wrocław 64:72. Mecze Energa Toruń - CCC Polkowice oraz Basket Gdynia - Chemat Basket Konin zostaną rozegrane w niedzielę.