Nie tylko zwycięstwo w Koninie, ale i korzystne wyniki dwóch innych spotkań są potrzebne, aby Pszczółka AZS UMCS awansowała do fazy play-off. Jeżeli się nie uda, to lublinianki będą zmuszone bić się o utrzymanie
W efekcie, przed zaplanowaną na niedzielę, ostatnią serią gier Tauron Basket Ligi Kobiet lublinianki znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Nie wystarczy tylko pokonać w Koninie tamtejszy Chemat Basket. Dodatkowo Ślęza Wrocław musi rozprawić się u siebie z Artego Bydgoszcz, a MKK przegrać przed własną publicznością z AZS PWSZ.
O ile dwa pierwsze warunki wydają się możliwe do spełnienia, to trudno przypuszczać, żeby ekipa z Gorzowa, która ma już zapewnione piąte miejsce walczyła na całego w Siedlcach. Dopóki jest jednak szansa, to „Pszczółki” muszą postarać się ją wykorzystać. W przeciwnym wypadku zagrają o utrzymanie przy okazji fazy play-out.
Trener Krzysztof Szewczyk ma też kilka problemów w drużynie. Przez cały sezon „Akademiczki” zmagały się z plagą kontuzji i nie inaczej jest w decydującym momencie rozgrywek. Obecnie uraz leczy Dara Taylor, a przy okazji ostatniego występu w Gorzowie Wielkopolskim meczu nie dokończyła także Asyi Bussie.
– Przez trzy kwarty graliśmy przyzwoicie, cały czas traciliśmy do rywalek około 15 punktów. Zabrakło jednak Dary, a później także Asyi. Musiała opuścić boisko, bo została uderzona łokciem w skroń. W końcówce grały już tylko zawodniczki rezerwowe – mówi na oficjalnej stronie klubu trener Szewczyk.
Lublinianki liczą, że Taylor zdąży się jednak wykurować i będzie mogła pomóc koleżankom w Koninie. Potrzebna będzie także lepsza postawa Angel Robinson. Amerykanka, która jest liderką drużyny ostatnio ma duże problemy ze skutecznością. W trzech poprzednich występach zdobyła w sumie 43 punkty, ale trafiła ledwie 14 z 40 rzutów z gry.
Wszystkie spotkania najbliżej kolejki zostaną rozegrane o tej samej porze, w niedzielę o godz. 18.