Rosa Radom, jak na beniaminka, poczyna sobie bardzo dobrze w pierwszoligowych rozgrywkach. Po dwóch kolejkach zajmuje fotel lidera. Jednak w środę radomianie po raz pierwszy w tym sezonie zagrają na wyjeździe, z Olimpem-Startem Lublin.
– Pewnie, że chcemy się odegrać za tamte wydarzenia. W naszym zespole jest kilku "rozbójników” i z pewnością walka pod koszem będzie bardzo twarda – powiedział Arkadiusz Pelczar, drugi trener Olimpu-Startu.
Obie ekipy łączy również postać Przemysława Łuszczewskiego. Popularny "Włodek” w lecie rozmawiał z działaczami Rosy, ale obie strony nie znalazły zbyt wielu wspólnych punktów.
– Nie ma mowy o jakieś dodatkowej motywacji. Moim celem jest powrót do optymalnej formy – zaznacza Przemysław Łuszczewski.
W środę na parkiecie najprawdopodobniej zabraknie Michała Sikory, który ma problem z mięśniami brzucha.
– Kiedy tylko chodzę, to jest całkiem dobrze. Ale przy skakaniu nie mogę oddychać. Liczę jednak, że do rozpoczęcia meczu zdążę się wykurować – tłumaczy Michał Sikora. Jeżeli jednak zabraknie mu czasu, to w pierwszej piątce zastąpi go Łukasz Jagoda, a w rozgrywaniu pomagał mu będzie Michał Aleksandrowicz.
– Nie ma co ukrywać, jestem innym graczem niż Sikora. On jest znakomitym kreatorem gry, a ja przede wszystkim skupiam się na defensywie. Choć jestem doświadczonym koszykarzem, to odczuwam lekką tremę – tłumaczy Łukasz Jagoda.
W tym sezonie radomianie pokonali już Znicza Basket Pruszków (98:55) oraz Astorię Bydgoszcz (80:71). Do Lublina podopieczni Piotra Ignatowicza przyjadą w najmocniejszym składzie. Na drobny uraz lewej dłoni narzeka jedynie Artur Donigiewicz.
Przeciwko gospodarzom wystąpi także Piotr Kardaś, który z powodu kłopotów z kostką nie pojawił się na parkiecie w ostatnim meczu z Astorią. Jednak po tej kontuzji nie ma już podobno śladu.