Niewykluczone, że po dziesięciu latach przerwy ekstraklasa koszykówki znowu zawita do Lublina. - Szanse są duże, ale musimy jeszcze poczekać z oficjalnymi informacjami - mówił nam kilka dni temu Krzysztof Żuk, prezydent Lublina
Podobny gest liga zawodowa zresztą chce wykonać również wobec MKS Dąbrowa Górnicza i Polskiego Cukru Toruń. Na najwyższym poziomie rozgrywkowym może w przyszłym sezonie wystąpić także Polfarmex Kutno, który ma olbrzymie szanse na wygranie pierwszej ligi.
- Lublin jest jednym z miast, które mają szanse wrócić do ekstraklasy. Przemawiają za nim ogromne tradycje koszykarskie, stabilna drużyna, wsparcie ze strony miasta oraz duży obiekt. Wielka szkoda, gdyby hala Globus nie gościła meczów ekstraklasy - wyjaśnia Michał Pacuda, PR Manager PLK.
- Rozmawiamy na ten temat, ale na razie nie chcę niczego potwierdzać. Szanse są duże, ale poczekajmy jeszcze z oficjalnymi informacjami - powiedział podczas sobotniego meczu MKS Selgros Lublin Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Zaproszenie jest jednak tylko pierwszym krokiem w kierunku ekstraklasy. W lipcu wszystkie kluby będą przechodziły weryfikację, w czasie której władze ligi dokładnie prześwietlą drużyny. Najważniejszym wymogiem jest posiadanie budżetu wynoszącego co najmniej dwa miliony złotych.
- Zabezpieczenie finansowe jest niezbędne. Można pchać się do ekstraklasy na siłę, a później ledwo wiązać koniec z końcem. Wtedy jednak może się to skończyć tak, jak w Stalowej Woli czy Łodzi, gdzie przygoda z ekstraklasa odbija się czkawką do dzisiaj - mówi Dominik Derwisz, trener Wikany-Startu.
- Pamiętajmy, że budżet to nie tylko pensje zawodników. Część z tych pieniędzy jest przeznaczona na logistykę, administrację i organizację meczów. Olbrzymim zastrzykiem finansowym dla klubu mogą być natomiast wpływy z biletów. W tym elemencie Lublin ma duże pole do popisu, bo to jest miasto pełne młodych, zakochanych w koszykówce ludzi - dodaje Pacuda.
Warto wspomnieć, że gra w Tauron Basket Lidze spowodowałby olbrzymią rewolucję w składzie Wikany-Startu. Kilku zawodników ma wprawdzie za sobą występy w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale trudno przypuszczać, że byliby wiodącymi postaciami w zespole liczącym się w walce o najwyższe cele.
- Jestem pewien, że część z nich sprostałaby wymaganiom TBL. Pozostaje tylko pytanie, jaką odgrywaliby w niej rolę. Są koszykarze, którzy sparzyli się na ekstraklasie i nie chcą być tylko pomagierami obcokrajowców - kończy Derwisz.