W zaległym meczu 18. kolejki Lewart Lubartów bezbramkowo zremisował w środę u siebie z Kryształem Werbkowice
Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane 4 kwietnia, ale z powodu złego stanu boiska musiało zostać przełożone. Dla gospodarzy był to arcyważny mecz, bo wygrana pozwalała im zrównać się punktami z prowadzącymi w tabeli: Górnikiem II Łęczna, Powiślakiem Końskowola i AMSPN Hetman Zamość. Plan nie do końca udało się zrealizować, ale w końcu strata do najlepszych drużyn wynosi ledwie dwa „oczka”.
– Nadal wszystko jest do odrobienia. Mamy jeszcze pięć meczów do rozegrania, a bezpośredni rywale zagrają między sobą. Dlatego sprawa awansu nadal jest otwarta – przekonuje Grzegorz Białek, trener Lewartu.
Jego piłkarze musieli mieć się na baczności po ostatnim występie w Zamościu. Tam dostali lanie aż 0:6. – Przeciwnik ciągle nas kontrował i w ten sposób wygrał zawody. Z tego względu przeciwko Kryształowi nie graliśmy aż tak ofensywnie, żeby sytuacja się nie powtórzyła – wyjaśnia trener Białek. W pierwszej połowie gospodarze zdecydowanie przeważali i mogli pokusić się o dwa gole. Świetnie między słupkami spisywał się jednak bramkarz Kryształu. Brawa dostał zwłaszcza za obronę uderzenie Mateusza Kompanickiego, które odbił na rzut rożny. Po przerwie mecz był już bardziej wyrównany, a momentami do głosu zaczął dochodzić także Kryształ. W końcówce piłkę meczową miał jednak Arkadiusz Rusinek. Napastnik miejscowych dobrze strzelał z 11 metrów, jednak ponownie na posterunku był golkiper z Werbkowic.
– To był trudny mecz, a Kryształ wysoko zawiesił nam poprzeczkę. Goście też potrafili groźnie zaatakować, więc bezbramkowy remis nie jest takim złym wynikiem. Na pewno spodziewaliśmy się więcej, bo chcieliśmy wygrać, trzeba jednak pogodzić się z jednym „oczkiem” i walczyć dalej – kończy opiekun drużyny z Lubartowa.