To pierwszy medal biało-czerwonych podczas mistrzostw świata w Falun i pierwszy drużynowy w historii polskich biegów narciarskich. Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec finiszowały na bardzo dobrym, trzecim miejscu, ustępując jedynie wielkim faworytkom, Norweżkom i Szwedkom.
- Po tym trzecim miejscu było fajnie myśleć, że możemy mieć medal mistrzostw świata, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że każda z drużyn, które tu przyjadą, będą walczyć na sto procent o medale - mówiła Sylwia Jaśkowiec w rozmowie z reportem TVP2.
W półfinale Polki spisały się znakomicie, choć trafiły do mocniej obsadzonego biegu. Bez żadnych kłopotów poradziły sobie jednak z faworyzowanymi przeciwniczkami, finiszując na drugiej pozycji - za Norweżkami, ale przed Szwedkami.
Jako pierwsza w finale pobiegła Kowalczyk, która dobiegła do pierwszej zmiany na piątej pozycji. Różnice w czołówce były jednak minimalne, dzięki czemu Jaśkowiec, wykorzystując błąd Szwedek, błyskawicznie przesunęła się na drugie miejsce.
Biało-czerwone biegły znakomicie i cały czas utrzymywały się na miejscu, gwarantującym medal. Na piątej zmianie Norweżki uciekły rywalkom na ponad sześć sekund, ale drugie miejsce wciąż należało do Polek. Różnice między naszą reprezentacją, a Niemkami i Szwedkami były minimalne.
Jaśkowiec rozpoczęła swoje ostatnie okrążenie w fenomenalnym tempie, szybko oddalając się od obu rywalek. Na stadion wjechała jako pierwsza w grupie, ale przed metą zdążyła doścignąć ją Stina Nilsson. Srebrna medalistka w sprincie indywidualnym przez chwilę biegła łeb w łeb z Polką, a na finiszu wyprzedziła ją o czubek narty. Norweżki, które ukończyły bieg ze sporą przewagą cieszyły się już wówczas ze złota, a Niemki musiały przełknąć gorycz najgorszego dla sportowca, czwartego miejsca.
Dla Kowalczyk był to już dziewiąty medal MŚ w karierze, dla Jaśkowiec dopiero pierwszy. - Pewnie dlatego tak wyjątkowo smakuje. Dziękuję Justynie, bo bez niej by go nie było - powiedziała młodsza z Polek przed kamera TVP.
- Już parę razy w życiu byłam wysoko i parę razy w dołku. Dzisiaj po prostu musiałyśmy się uzupełnić i to zrobiłyśmy. Dla mnie to też strasznie ważny medal - dodała Kowalczyk.
W niedzielnym finale sprintu drużynowego pobiegli także Polacy. Maciej Staręga i Maciej Kreczmer ukończyli rywalizację na dobrym, ósmym miejscu. Triumfowali Norwegowie przed Rosjanami i Włochami. Pechowe, czwarte miejsce znów stało się udziałem Niemców.