FOT. TOMASZ RYTYCH
ROZMOWA Z Mateuszem Pielachem, zawodnikiem Wisły Puławy
W 2016 roku Wisła Puławy zdobyła tylko sześć punktów w siedmiu meczach. Awans do I ligi stoi pod coraz większym znakiem zapytania. Czy w sobotę, w Kołobrzegu uda się wreszcie przełamać?
- Po porażce z Legionovią podobno poważnie porozmawialiście w szatni. Do jakich doszliście wniosków?
– Po kolejnej porażce trzeba było powiedzieć sobie parę męskich słów. Nasza gra nie wygląda tak, jak powinna. Już trzy mecze z rzędu nie potrafimy strzelić bramki. Musimy się wreszcie przełamać. Mam nadzieję, że po tym, jak sobie wszystko wyjaśniliśmy będzie już dobrze.
- Jedną z przyczyn słabszej postawy są chyba kontuzje. Tylu urazów dawno w Wiśle nie było...
– Zgadza się. Rozegraliśmy siedem meczów, a w każdym wychodziliśmy w innym ustawieniu, bo ciągle kogoś brakowało. Teraz wypadli nam Konrad Nowak, czy Iwan Litwiniuk. Na dodatek jeden z naszych lepszych młodzieżowców Bartek Tetych także doznał kontuzji i wygląda na to, że w tej rundzie już nam nie pomoże, wielka szkoda.
- Przynajmniej do gry wrócili Sebastian Duda i Dymitrij Chlebosołow...
– Obaj potrzebują jeszcze czasu, żeby złapać formę. Po Sebastianie widać nawet na treningach, że to naprawdę bardzo dobry zawodnik, na pewno będzie dla nas dużym wzmocnieniem. Chlebosołow miał dużego pecha, bo był z nami krótko, a szybko doznał kontuzji. Widać, że to techniczny zawodnik, a w II lidze dominuje jednak przede wszystkim walka, więc jeszcze potrzebuje czasu, żeby przystosować się do gry w Polsce.
- Problemy w ataku Wisły wynikają z braku Jarosława Niezgody? Z nim w składzie pewnie byłoby łatwiej walczyć o awans do I ligi...
– Sporo osób tak twierdzi i trudno się z tym nie zgodzić. W trudnych sytuacjach Jarek potrafił wziąć piłkę, minąć kilku rywali i strzelić bramkę. Tak było chociażby w meczach z Rybnikiem, czy Legionovią. Nie szło nam, a on potrafił odmienić losy spotkania. Szkoda, że go z nami nie ma, ale jak to się mówi nie ma też ludzi niezastąpionych. Mam nadzieję, że wkrótce w końcu się przełamiemy w ataku. Muszą się odblokować Konrad Nowak i reszta chłopaków. Wierzę, że jak w końcu strzelimy tego gola i wygramy jakiś mecz, to pójdzie już z górki.
- Z Kotwicą nie będzie łatwo o trzy punkty. Biorąc pod uwagę jedynie tabelę w 2016 roku, to jeden z najlepszych zespołów w lidze...
– Zdajemy sobie sprawę, z jak trudnym przeciwnikiem zagramy. Mobilizacja na sobotę jest jednak przeogromna. Musimy w końcu wygrać i się przełamać, nie ma innego wyjścia. Tym bardziej, że gdyby Kotwica zdobyła trzy punkty, to także włączy się do walki o I ligę. Wydawało się, że liczą się jedynie trzy ekipy, a teraz jest już sześciu, czy nawet siedmiu chętnych.