ROZMOWA z Michałem Kubisztalem, rozgrywającym Azotów Puławy
- Kolejne zadanie zostało wykonane, czyli w spotkaniu rozegranym awansem pokonaliście Górnika Zabrze 39:36.
– Zwycięstwo nie przyszło łatwo. Każdy zespół, który mierzy się z nami w lidze, nastawia się na walkę. Nie inaczej było w przypadku Górnika. W tej drużynie pozostało kilku wartościowych i dobrych zawodników, byłych i obecnych reprezentantów Polski. Są Bartek Tomczak, Mariusz Jurasik, Rafał Gliński. Dlatego tym bardziej cieszą nas kolejne, bardzo cenne, dwa punkty.
- Mecz długo był bardzo wyrównany. W drugiej połowie to zabrzanie pierwsi pękli, a wy to wykorzystaliście z zimną krwią. Nawet grając w osłabieniu, po karze dla Jana Sobola, rzuciliście w końcówce dwie kolejne bramki .
– To był ten etap, w którym trzeba było „dobić” rywala i to zrobiliśmy. Co jest najważniejsze, wszyscy tworzymy zespół. Choć są piłkarze z nazwiskami, to stanowimy jedną drużynę, której celem jest osiąganie jak najlepszych wyników. Mamy wyrównanych 16 graczy, który każdy wnosi wiele dobrego. I tutaj jest nasza siła.
- Powoli w polskiej lidze stajecie się faworytem spotkań. Przyzwyczailiście się już do nowej roli?
– Zaczynamy się z tym oswajać. Mamy sportowe ambicje i mierzymy jak wyżej. Mam nadzieję, że powoli Azoty zaczną być trzecią siłą w Polsce, po dwóch wielkich i klasowych drużynach: Vive Tauronie Kielce i Orlen Wiśle Płock. Nie składamy też pustych deklaracji. Na razie, będziemy się starali powalczyć z Orlenem. W pierwszej rundzie pokazaliśmy, że możemy to zrobić. Jesteśmy w trakcie budowania klasowego zespołu, a tego nie da się zrobić w ciągu sezonu, czy dwóch. Potrzeba czasu. Decyzje personalne w klubie świadczą o tym, że drużyna budowana jest z głową.
- Teraz przed wami kolejne, tym razem europejskie, wyzwanie: Szwajcarzy z Pfadi Winterthur. Co wiecie o przeciwniku?
– To bardzo utytułowana i doświadczona drużyna, grająca systemem 3-3 lub 3-2-1. Takich ekip boją się zespoły z Polski, ponieważ nie potrafią grać przeciwko takiej obronie. Czeka nas trudne zadanie.
- Pierwszy mecz gracie na wyjeździe. To korzystne rozwiązanie?
– Choć posiadamy materiał video z grą naszego rywala, to najlepiej jest sprawdzić się na boisku. Pierwsze spotkanie jest zawsze wzajemnym badaniem sił. W rewanżu będzie przemawiała za nami własna hala, nasz puławski „kurnik”, w którym wiele zespołów nie potrafi się odnaleźć. Na razie szanse są 50 na 50. Dobrze byłoby wyeliminować tego rywala i awansować do fazy grupowej. My dopiero uczymy się hanballowej Europy, nie tak jak Pfadi. Marka Azoty, na razie, nie jest lub jest z trudem rozpoznawana na Starym Kontynencie. Chcemy sprawić, aby powoli zaczęło się to zmieniać.