W sobotę na Arenie Lublin zmierzą się kandydaci do awansu. Motor podejmuje Stal Rzeszów, z którą od wielu lat nie przegrał. Początek spotkania zaplanowano na godz. 19
Od kilku sezonów pojedynki obu ekip dostarczają wielu emocji. Zarówno żółto-biało-niebiescy, jak i ich rywale co roku zaliczani są do grona faworytów w walce o II ligę. Nie inaczej jest w bieżących rozgrywkach. Wydaje się, że drużyna Marcina Wołowca złapała mały dołek, zwłaszcza w defensywie. Najpierw wygrała po szalonym meczu z Sołą Oświęcim... 5:4. Ostatnio zanotowała przykrą porażkę z Cosmosem Nowotaniec 1:3. Przypomnijmy, że w debiucie trenera Jacka Magnuszewskiego Motor też poległ na boisku beniaminka (1:2).
Historia ostatnich spotkań zdecydowanie przemawia za zespołem z Lublina. Ostatni raz Motor przegrał ze Stalą w 2011 roku. Z 10 kolejnych pojedynków siedem kończyło się remisami. W poprzednim sezonie dwa razy górą byli jednak Kamil Stachyra i spółka. U siebie pokonali rywali 1:0, a na wyjeździe 2:1.
Tradycyjnie obrońcy gospodarzy będą musieli zwrócić uwagę na byłego „Motorowca” Piotra Prędotę. Mocnymi punktami są jednak także sprowadzeni w lecie z drugoligowych klubów: Wojciech Reiman (już cztery gole) i Paweł Giel (trzy trafienia w obecnych rozgrywkach). – Rywale mają wielu dobrych graczy, których nikomu nie trzeba przestawiać i na pewno nie będzie łatwo o trzy punkty – przyznaje Kamil Stachyra. – Straciliśmy jednak dwa „oczka” w Białej Podlaskiej i teraz koniecznie chcemy wywalczyć pełną pulę. Wiemy, z kim gramy, ale podchodzimy do tego spotkania, jak do każdego innego. Za Stal nie dostaniemy sześciu punktów, tylko jak zwykle trzy – dodaje popularny „Kapi”, który w meczu z Podlasiem nie zagrał z powodu kontuzji. – W tym tygodniu ćwiczyłem już normalnie i decyzja, czy wystąpię w sobotę należy do trenera. Czuję się jednak dobrze.
Piłkarze Jacka Magnuszewskiego słaby początek ligi mają już za sobą. W pięciu ostatnich meczach zanotowali cztery zwycięstwa i jeden remis. Właśnie przed tygodniem podzielili się punktami z beniaminkiem z Białej Podlaskiej. W sobotę do gry raczej nie wróci jeszcze Yasuhiro Kato. Japończyk narzekał ostatnio na kontuzję stawu skokowego i ciągle nie trenował z zespołem. Coraz większe szanse na występ mają z kolei nowe nabytki żółto-biało-niebieskich: Damian Szpak i Ivan Pecha. Obaj w miniony weekend znaleźli się w meczowej osiemnastce, rozgrzewali się podczas spotkania z Podlasiem, ale ostatecznie nie pojawili się na murawie.