Prezes Kujawiaka Stanin Kamil Tronowski: jeszcze nigdy na tym etapie rozgrywek nie mieliśmy tylko trzech strzelonych goli.
Powiedzieć, że drużynie ze Stanina się ostatnio nie wiedzie, to nic nie powiedzieć. Do tej pory piłkarze Kujawiaka wywalczyli zaledwie jeden punkt i strzelili tylko trzy gole.
Trudno się w tej sytuacji dziwić, że po ośmiu kolejkach zajmują ostatnie miejsce w tabeli bialskiej klasy okręgowej. Do Tytana Wisznice i beniaminka Ar-Tig Huta Dąbrowa zespół prowadzony przez Piotra Madeja traci trzy „oczka”.
Dlaczego w tym sezonie Kujawiak prezentuje się tak słabo? – Przede wszystkim zostaliśmy osłabieni kadrowo – przekonuje Michał Skwarek, członek zarządu klubu. Zespół opuścił trener Piotr Ciejak, Dawid Syryjczyk odszedł do Tytana Wisznice, Daniel Osiak zasilił Bizona Jeleniec, a bramkarz Bartosz Żmudziński przeniósł się do grającego w chełmskiej klasie okręgowej Bugu Hanna.
Wprawdzie do ataku przyszedł Krystian Kender ale to dopiero 19-latek, który ostatnio występował w Perle Dwornia na poziomie B klasy. Tak naprawdę jedynym zawodnikiem z nowych graczy, który wcześniej grał w lidze okręgowej i był w treningu jest pozyskany z Unii Krzywda bramkarz Jakub Dadasiewicz. – Przed startem rozgrywek udało nam się namówić na powrót do drużyny Arka Gajowego, Mariusza Gajownika, Patryka Gajdę, Mateusza Mućkę. Na ostatnim spotkaniu z LZS Dobryń mieliśmy do dyspozycji 18 ludzi – mówi członek zarządu. – Niestety ilość nie przekłada się w jakość – dodaje Kamil Tronowski, prezes Kujawiaka.
Jakość graczy to pierwsza składowa słabych wyników. Nic dziwnego, zespół tylko raz spotyka się na wspólnym treningu. Dzieje się tak w piątek wieczorem, dwa dni przed każdym meczem ligowym.
– Jesteśmy realistami. Więcej treningów i w innym terminie nie wchodzi w grę. Zawodnicy pracują, uczą się, nie sposób się zebrać – tłumaczy Michał Skwarek. Druga przyczyna to brak szczęścia. – Niektóre mecze po prostu przegrywaliśmy dość nieszczęśliwie – przyznaje prezes. – Z Borem Dąbie już w pierwszej połowie powinniśmy prowadzić 3:0, a było zaledwie 1:1. Straciliśmy gola z rzutu karnego i ostatecznie przegraliśmy 2:3. Z Granicą Terespol nie wykorzystaliśmy trzech tzw. setek. Rywal przyjechał tylko w 11-osobowym składzie i wygrał 1:0. W Milanowie mieliśmy przestrzelonego karnego. Z kolei w Kąkolewnicy obok nosa przeszły nam trzy kolejne „setki”, z których jedną niemal cudem wyjął bramkarz Gromu. Jedynie w ostatnim spotkaniu z LZS Dobryń dostaliśmy pięć goli – analizuje Tronowski.
Ostatnia pozycja nie załamuje piłkarzy. Przed Kujawiakiem dwa mecze prawdy, praktycznie o podwójną stawkę. W ten weekend zagra u siebie z Ar-Tig Huta Dąbrowa, w kolejny na wyjeździe z Tytanem Wisznice. – Zmobilizowałem wszystkich zawodników. Z tego, co wiem to tylko jednego piłkarza nie będzie na meczu z beniaminkiem z Huty Dąbrowa. Jeśli w obu spotkaniach zainkasujemy komplet punktów to spokojnie opuścimy ostatnie miejsce w tabeli. A właśnie na to wszyscy czekamy. Wierzę, że w końcu odbijemy się od dna – zapowiada Tronowski.
(grom)