Lutnia Piszczac nie zmieniła planów: w dalszym ciągu jest gotowa do sportowej walki o awans.
Także w niższych ligach kluby czekają. – Właśnie przed chwilą wysłałem zapytanie do Zbyszka Bartnika, prezesa LZPN, w sprawie przyszłości rozgrywek – mówił nam w środę w południe Henryk Grodecki, trener Lutni Piszczac, lidera bialskiej klasy okręgowej.
Prowadzona przez Grodeckiego ekipa z 13 spotkań rundy jesiennej wygrała dziewięć, trzy zremisowała i jedno przegrała, 1:2 na wyjeździe z Bizonem Jeleniec. Na półmetku rozgrywek Lutnia ma cztery punkty przewagi właśnie nad Bizonem, a pięć nad trzecim w klasyfikacji Gromem Kąkolewnica.
– Zdaję sobie sprawę, że wybór opcji wcześniejszego zakończenia rozgrywek, bez rundy rewanżowej, może pociągnąć falę zarzutów, że zdobyliśmy awans przy zielonym stoliku. Już po jedynym przegranym przez nas meczu na wyjeździe z Bizonem Jeleniec gospodarze odgrażali się, że też interesuje ich IV liga i z bojowym nastawieniem podejdą do rozgrywek wiosną. I wcale im się nie dziwię. Bo niby dlaczego jakiś Grodecki ma mówić, że już awansował, skoro za nami tylko pierwsza runda – mówi szkoleniowiec Lutni.
W Piszczacu poważnie szykowali się na walkę o IV ligę. W przerwie w drużynie mieli pojawić się nowi zawodnicy, którzy traktowani byli jako wzmocnienie kadry. Do obrony planowani byli Miłosz Pawlak (rocznik 2003) i Patryk Janisiewicz (1997). Z kolei pomoc mieli zasilić Mateusz Cydejko (1993) i Paweł Matycz (1997).
– Cydejko jest naszym zawodnikiem i wznowił treningi. Z kolei Pawlak to wychowanek, który ostatnio występował w juniorach Podlasia Biała Podlaska. Zdecydował się na powrót do Lutni. Wobec sytuacji w kraju i zawieszenia rozgrywek nie zdążyliśmy załatwić formalności w sprawie dwóch pozostałych piłkarzy. Patryk Janisiewicz miał do nas przyjść z Promnika Łaskarzew, a Paweł Matycz ze Startu Krasnystaw. Jeśli będzie decyzja o wznowieniu rozgrywek to mam nadzieję, że zostanie też wydłużone okienko transferowe. Jeśli nawet nie uda nam się załatwić przejścia obu piłkarzy do naszego zespołu, to i tak nie powinniśmy mieć problemów ze skompletowanie kadry na mecze rewanżowe. Tak na pierwszy rzut oka mamy co najmniej 20 zawodników do gry – analizuje Grodecki.
Pod względem infrastruktury klub z Piszczaca jest przygotowany na wyzwania związane z IV ligą. Na tamtejszym obiekcie mecze ligowe rozgrywa już bowiem Podlasie Biała Podlaska. – Skoro zespół III-ligowy może już u nas grać, to tym bardziej drużyny z niższego poziomu. Na trybunie są siedziska, jest klatka dla kibiców gości, są szatnie, murawa jest na odpowiednim poziomie – wylicza trener. Opiekun zespołu dodaje – nasz prezes Piotr Dawidziuk wielokrotnie powtarzał, że jego ambicją jest gra w IV lidze. Trudno się z nim nie zgodzić. Będziemy walczyć o awans.