Rozmowa z Pawłem Oponowiczem, trenerem Granicy Terespol, beniaminka zajmującego na półmetku rozgrywek czwartą pozycję w bialskiej klasie okręgowej
- Jest pan zadowolony z wyniku zespołu w pierwszej rundzie?
– Z jednej strony są powody do radości. Przystępowaliśmy do rozgrywek jako beniaminek, ale mieliśmy bardzo ambitne plany. Oceniając nasz potencjał kadrowy doszliśmy do wniosku, że jesteśmy w stanie zająć miejsce na podium. I taki cel postawiliśmy sobie na obecny sezon. Myśleliśmy, że już na koniec rundy jesiennej uda nam się wskoczyć do pierwszej trójki. Zabrakło naprawdę niewiele. Dlatego oprócz zadowolenia jest też lekki niedosyt.
- Czego panu najbardziej szkoda?
– Mamy w pamięci wyjazdowe porażki: w Adamowie z Sokołem i w Krzywdzie z Unią. Przed wyprawą do rywali liczyliśmy na komplet sześciu punktów. Tymczasem wróciliśmy z niczym po przegranych 0:1.
- Mimo tych niekorzystnych wyników, bardzo długo w rundzie jesiennej beniaminek z Teresopola był na ustach kibiców i trenerów w lidze okręgowej…
– Gramy fajną piłkę i nieźle to wszystko wygląda. Dobrze też, że za tym idą korzystne wyniki. Wygraliśmy siedem meczów, trzy spotkania zremisowaliśmy i doznaliśmy tylko trzech porażek. Oprócz Sokoła i Unii Krzywda ograł nas jeszcze wicelider Grom Kąkolewnica.
- Jednak to wy jako pierwsi odebraliście punkt niepokonanemu liderowi Huraganowi Międzyrzec Podlaski remisując na wyjeździe 1:1. Taki wyczyn też jest godny odnotowania…
– To było bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Zaprezentowaliśmy się najlepiej jak potrafiliśmy i mieliśmy swoje szanse na wygranie rywalizacji z niepokonanym zespołem Huraganu.
- Jest pan w komfortowej sytuacji, ma pan kilku ważnych graczy, którzy trzymają drużynę. Filary nie zawiodły?
– Na wymienienie z imienia i nazwiska zapracował Łukasz Sawtyruk defensywny pomocnik, który nie miał w dorobku zbyt dużo strzelonych goli, ale kreował grę w ofensywie. Do czasu choroby ważną rolę odgrywał Piotr Bołtowicz. W sześciu meczach strzelił osiem goli. Należy także wymienić Kubę Magiera, który tworzył pomoc. Powody do zadowolenia dali nam także wychowankowie. Solidną pracę wykonał defensywny pomocnik Bartłomiej Sosidko oraz lewy obrońca Mateusz Sawicki. Obaj dużo wnieśli do zespołu.
- Zaskoczyła pana kolejność drużyn na podium na półmetku rozgrywek?
– Pierwsze miejsce, które zajął Huragan, w żaden sposób nie jest dla mnie zaskoczeniem. Już przed sezonem ta drużyna typowana była na zwycięzcę rywalizacji. I myślę, że jeżeli nic złego i nieprzewidzianego nie wydarzy się w rundzie wiosennej to zespół z Międzyrzeca awansuje do IV ligi. Spodziewałem się, że również Grom Kąkolewnica zakończy jesień na wysokim miejscu. Liczyłem, że właśnie z tą drużyną podejmiemy walkę o pozycję w trójce. Do trzeciego Bizona Jeleniec tracimy tylko punkt, to prawie nic. Myślę, że pomiędzy nami, drużyną z Jeleńca, ŁKS Łazy i Tytanem Wisznice rozegra się walka o najniższe miejsce na podium.