Start-Regent Pawłów, jak to bywa w przypadku beniaminków, będzie wiosną walczył o pozostanie w lidze okręgowej
Rola debiutanta nie należy do łatwych i nie każdy potrafi sobie z nią poradzić. Doświadczyli tego piłkarze Startu-Regent Pawłów. Beniaminek w rundzie jesiennej musiał zmagać się z wymaganiami wyższej ligi i z pewnością nie zaliczy tej walki do udanej. Na półmetku rywalizacji zajmuje przedostatnie 13 miejsce mając pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Drużyna grającego trenera Kamila Góry nie może jednak czuć się bezpieczna, gdyż liczba miejsc zagrożonych degradacją może się zwiększyć. Zależeć to będzie od ilości drużyn z okręgu chełmskiego, które zostaną zdegradowane z IV ligi. Obecnie z tym szczeblem rozgrywek pożegnałby się Kłos Chełm. Przy takim scenariuszu z chełmskiej klasy okręgowej, oprócz zajmującego ostatnie miejsce Tatrana Kraśniczyn, spadłby także Start-Regent Pawłów.
Na słaby wynik zespołu znaczący wpływ miały roszady kadrowe. W porównaniu do wiosny, po wywalczonym awansie, drużyna osłabiła się. Kluczowym ubytkiem było odejście superstrzelca Andrzeja Głowackiego. W poprzednim sezonie napastnik strzelił aż 51 goli, co jednocześnie było najlepszym wynikiem w klasyfikacji strzelców i jak nawet na klasę A, godnym podziwu i naśladowania wyczynem. Razem z nim odszedł obrońca Dawid Kość. Obaj zakotwiczyli w Sparcie Rejowiec Fabryczny. Trener Góra ściągnął dobrze znanych mu ze wspólnych występów w Sparcie pomocnika Kamila Rutkowskiego i napastnika Damiana Kozioła. Z Unii Rejowiec przybył inny gracz ataku Michał Chybiak. W bramce pojawił się Mateusz Skrzypa ze Startu Krasnystaw. Jak się okazało nie były to posiłki na tyle skuteczne, aby już po rundzie jesiennej zapewnić spokojny ligowy byt. Pojawiły się wprawdzie trzy zwycięstwa, nad Ruchem Izbica, Spółdzielcą Siedliszcze i drugim z debiutantów Agrosem Suchawa, ale było ich zbyt mało, aby była gwarancja utrzymania.
– Nowi gracze nie byli w stanie zastąpić najlepszego strzelca Andrzeja Głowackiego. Nie wszyscy też mogli zagrać w każdym meczu, jak Rutkowski czy Skrzypa. Doszły nam jeszcze kontuzje i kartki, a po spotkaniu ze Spółdzielcą wypadł grający trener, który za każdym razem rządził w drugiej linii. Mogliśmy uzbierać jeszcze więcej punktów, niektóre mecze przegraliśmy pechowo i w końcówce: 4:5 z Granicą Dorohusk i 3:4 z Tatranem Kraśniczyn. Będziemy walczyć o utrzymanie i dlatego musimy wzmocnić zespół. Potrzebujemy piłkarzy do ataku, pomocy i obrony. W grę wchodzą zawodnicy z wyższej ligi – mówi Grzegorz Mazurek, prezes Startu-Regent Pawłów.