Start Krasnystaw ma króla strzelców. Do pełni szczęścia zabrakło tylko awansu
Rozmowaz Sebastianem Sadowskim, napastnikiem Startu Krasnystaw
- Rok temu był pan wiceliderem klasyfikacji strzelców chełmskiej klasy okręgowej. W obecnym sezonie, tym razem z Łukaszem Drzewickim z Kłosa Chełm, został pan królem strzelców z dorobkiem 27 goli. Było trudniej niż rok temu?
– Przyznam, że jestem zaskoczony tą informacją. Byłem przekonany, że na moim koncie jest 26 trafień.
- Oficjalna klasyfikacja prowadzona przez Chełmski Okręgowy Związek Piłki Nożnej umiejscawia pana i zawodnika Kłosa na pierwszej pozycji…
– W ubiegłych rozgrywkach byłem wiceliderem z dorobkiem 29 goli. Teraz mogłem strzelić jeszcze więcej. Spokojnie licznik bramek mógł przekroczyć 30 trafień. Końcówka rozgrywek była znacznie słabsza w moim wykonaniu. Spadła skuteczność. Goniący mnie Łukasz Drzewicki znacznie lepiej prezentował się w ataku i był bardziej skuteczny. Zaliczył kilka hat-tricków. Ja miałem na koncie tylko jeden taki wyczyn, jeszcze w pierwszej rundzie, kiedy wygraliśmy 7:0 z Unią Białopole.
- Tytuł króla strzelców nie jest jednak słodki. Startowi nie udało się awansować do IV Ligi. Dlaczego?
– Zabrakło niewiele. Rywalizację z Granicą Dorohusk przegraliśmy w bezpośrednich spotkaniach. Zawaliliśmy oba mecze z drużyną z Dorohuska, gdzie przegraliśmy u siebie 1:5, a w rewanżu 0:2. Szczególnie szkoda tego drugiego meczu. Jednak jeszcze bardziej żałujemy remisu ze Spartą Rejowiec Fabryczny (2:2). Przegrywaliśmy już 1:2 i doprowadziliśmy do remisu. Jednak podeszliśmy do tej konfrontacji za mało skoncentrowani. Uśpiła nas strzelona już 20 sekundzie bramka na 1:0.
- Zostaje pan w Starcie Krasnystaw na kolejny sezon?
– Chciałbym, podobnie jak wielu moich kolegów. Nie wiemy jednak jaka będzie przyszłość naszego klubu. Niebawem odbędzie się walne zebranie i będziemy wiedzieli coś więcej na ten temat.
Rozmawiał Jarosław Czępiński