W środę startują kwalifikacje Ligi Mistrzyń. W tym roku Polskę będzie reprezentować w nich Górnik Łęczna. Podopieczne Piotra Mazurkiewicza dzisiaj w ramach pierwszej rundy zmierzą się z ZNK Split (godz. 18)
Mistrz Chorwacji to olbrzymia zagadka, bo w składzie ma w większości anonimowe w europejskim futbolu zawodniczki.
Wprawdzie są one dość regularnie powoływane do narodowej reprezentacji, to jednak chorwacka kadra w europejskim futbolu znaczy jeszcze mniej niż polska. Chorwatki, w przeciwieństwie do Biało-Czerwonych, nie mają już szans na wywalczenie kwalifikacji do mistrzostw Europy – w 6 spotkaniach zgromadziły tylko 4 punkty. Liderką ZNK Split jest Anela Lubina. 25-latka w poprzednim sezonie zdobyła aż 25 bramek i zajęła trzecie miejsce w wyścigu o tytuł królowej strzelczyń.
Split zakwalifikował się do kwalifikacji Ligi Mistrzyń dzięki wygraniu krajowych rozgrywek. Walka o triumf była jednak bardzo zacięta, a na finiszu zarówno ZNK, jak i Osijek miały po 54 punkty. Split został jednak wyżej sklasyfikowany dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań. Na arenie europejskiej ta drużyna jednak znaczy bardzo niewiele. W poprzednim sezonie również brała udział w kwalifikacjach Ligi Mistrzyń, ale turniej eliminacyjny zakończyła na trzecim miejscu – wyprzedziła jedynie luksemburskiBettembourg.
– Skoro Split jest mistrzem Chorwacji, to jest to przeciwnik, którego trzeba uszanować. Można się zastanawiać, w którym miejscu jest chorwacka piłka kobieca, zarówno na szczeblu reprezentacyjnym, jak i klubowym, ale nie ma to sensu. Jestem przekonany, że rywal przyjedzie tu po zwycięstwo, ale nasz cel jest taki sam – powiedział cytowany w materiałach prasowych Piotr Mazurkiewicz.
Dla trenera Górnika większą tajemnicą niż zespół z Chorwacji jest jednak forma jego podopiecznych. Łęcznianki w Ekstralidze radzą sobie przeciętnie i na razie zajmują dopiero czwarte miejsce. Dodatkowo, w ostatnim czasie klub dotknął koronawirus. Zmagały się z nim Ewelina Kamczyk, Nikola Karczewska i Małgorzata Grec. Całej trójce skończył się już okres izolacji i kwarantanny, ale ich występ w środowym meczu jest zagrożony.
– Nie wiem, jak zadziała organizm po przejściu wirusa i jakie on sieje w nim spustoszenie. Wiem natomiast, że dziewczyny mocną chcą wrócić do treningów i mamy nadzieję, że będą razem z drużyną. Przez cały rok pracowały bardzo ciężko, trenują także teraz – w domach. W drużynie mieliśmy momenty, gdy kontuzje, czy choroby nie pozwalały trenować niektórym zawodniczkom, a mimo wszystko potrafiły one bardzo szybko się odbudować – tak jest przy profesjonalnym uprawianiu sportu. Mam oczywiście świadomość, że sił nie starczy dziewczynom na cały mecz, ale przy młodych, dobrze wytrenowanych organizmach wiem, że jeśli tylko będą mogły grać, to na pewno nam pomogą – dodaje w materiałach prasowych Mazurkiewicz.
Środowy mecz rozpocznie się o godz. 18. Kibice z powodu ograniczeń pandemicznych nie będą mogli pojawić się na trybunach. Mecz będzie jednak relacjonowany na żywo na antenie TVP Lublin.