Górnik Łęczna w drugim spotkaniu na Arenie Lublin zremisował bezbramkowo z Cracovią. Mecz oglądało nieco ponad 4000 widzów. To około pół tysiąca więcej niż spotkanie z Lechią.
Podopieczni Andrzeja Rybarskiego przystępowali do niedzielnego spotkania jako jedyny zespół bez choćby „oczka” na koncie. Byli zdeterminowani, żeby wreszcie wypracować sobie punktowy dorobek, ale nie przekładało się to ilość stworzonych sytuacji pod bramką przeciwnika.
Najlepszą mieli w 18 min, ale Piotr Grzelczak nie zdążył dopaść do piłki, odbitej przez Grzegorza Sandomierskiego. Dziesięć minut przed przerwą po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celnie główkował Maciej Szmatiuk, ale golkiper Pasów był na posterunku. Goście stwarzali jeszcze mniejsze zagrożenie. Blisko bramki byli tylko po strzale Mateusza Szczepaniaka w 26 min.
Na początku drugiej części mecz został przerwany z powodu olbrzymiej ulewy, jaka przeszła nad stadionem. W 55 min stojąca przed linią bramkową woda uratowała Sergiusza Prusaka przed stratą gola. Piłka po strzale Erika Jendriska zatrzymała się kilkadziesiąt centymetrów przed celem. W 81 min niezłą okazję stworzyli sobie łęcznianie, ale Krzysztof Danielewicz nie trafił w światło bramki.
Prowadzący zawody Jarosław Przybył doliczył aż jedenaście minut, ale żadnej z drużyn, mimo kilku niezłych okazji, nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
– Po dwóch porażkach w końcu udało nam się przełamać złą passę. Cieszymy się, że zdobyliśmy jeden punkt w starciu z tak mocnym zespołem i to, że zagraliśmy na zero z tyłu – powiedział po meczu trener Górnika Andrzej Rybarski.
– Spodziewaliśmy się trudnego spotkania. Najpierw upał, potem oberwanie chmury, tyle że warunki były takie same dla obu stron. Graliśmy o pełną pulę, ale uciekły nam dwa punkty. To wynik, który nas nie satysfakcjonuje, jednak najbardziej boli strata Damiana Dąbrowskiego. Nie gramy jeszcze tak płynnie, jak w ubiegłym sezonie. Cały czas szukamy najlepszych rozwiązań. Największym plusem jest to, że nie straciliśmy bramki, a to ważne w kontekście piątkowego meczu z Wisłą – dodał szkoleniowiec Cracovii Jacek Zieliński.
Kolejne spotkanie zielono-czarni rozegrają w najbliższą sobotę. W Niecieczy zmierzą się ze znakomicie spisującą się u progu sezonu Bruk-Bet Termaliką. To będzie dla nich okazja do wywalczenia pierwszego kompletu punktów. Póki co, mimo remisu z Cracovią, wciąż zamykają ligową tabelę.
Górnik Łęczna – Cracovia 0:0
Górnik: Prusak – Bogusławski, Pruchnik, Szmatiuk, Leandro – Bonin, Tymiński (72 Danielewicz), Drewniak, Vukobratović, Grzelczak (80 Piesio) – Pitry (68 Śpiączka).
Cracovia: Sandomierski – Wójcicki, Polczak, Wołąkiewicz, Deleu – Szczepaniak, Dąbrowski (74 Cetnarski), Covilo, Budziński, Wdowiak (64 Vestenicky) – Jendrisek.
Żółte kartki: Danielewicz, Tymiński (Górnik) oraz Covilo, Dąbrowski, Wołąkiewicz (Cracovia).
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 4015.