ROZMOWA Z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Górnika Łęczna
Ciężko oglądać poczynania kolegów z ławki rezerwowych?
– To zawsze większe emocje i większe nerwy. Nie można wejść i pomóc, ale taka jest obecnie moja sytuacja. Ciężko pracuję na treningach, żeby ją zmienić, ale decyzja należy do trenera.
Dziugas Bartkus dostał spory kredyt zaufania od sztabu szkoleniowego. Odkąd przyszedł grał we wszystkich sparingach i w lidze. Pan i Silvio Rodić nie mieliście nawet szansy na pokazanie umiejętności. Trudno było się z tym pogodzić?
– Na pewno było ciężko, ale taka jest decyzja sztabu, musieliśmy ją zaakceptować. Do końca sezonu pozostało jednak jeszcze kilka kolejek. Mam nadzieję, że moja ciężka praca zostanie nagrodzona i jeszcze zagram w barwach Górnika w ekstraklasie.
Możliwe, że będzie to już w najbliższej kolejce, bo po kolejnym błędzie Jurij Szatałow stracił chyba cierpliwość do Litwina. Nawet na pomeczowej konferencji prasowej mówił o tym, że drugi gol obciąża jego konto.
– Trener zawsze miał zasadę, że po dwóch, trzech błędach zmieniał bramkarza. Jeżeli będzie trzymał się tej zasady, niedługo może dojść do zmiany.
Jako zespół ostatnio mieliście sporo pecha. Przegraliście z Podbeskidziem i Termaliką głownie przez nieskuteczność. Gdyby celowniki były lepiej nastawione, zamiast 30, moglibyście mieć na koncie 36 punktów.
– Gdzieś te punkty nam pouciekały. Podbeskidzie to zespół, który ewidentnie nam nie leży i znów strzelili nam gole w końcówce. Z Termaliką sytuacje były wyborne, ale dostaliśmy gola do szatni, potem drugiego i zrobił się problem. Najważniejsze jednak, że pokazaliśmy charakter, walczyliśmy do końca i przy odrobinie szczęście wywalczylibyśmy punkt.
Dwie porażki z rzędu negatywnie wpłynęły na atmosferę w zespole?
– Wiadomo, że atmosferę budują wyniki. Ostatnio trochę ich brakuje, ale u nas ta atmosfera zawsze była bardzo dobra. To nie zmieni się w najbliższym czasie, bo dopóki piłka w grze, dopóty jest wiara w zespole, że uda się awansować do tej ósemki.
Teraz przed wami cztery kluczowe mecze. Jeśli chcecie awansować do grupy mistrzowskiej, musicie ogrywać wyżej notowanych rywali.
– Wiadomo, topowe drużyny, duże nazwy, ale w tej lidze każdy może wygrać z każdym. Najważniejsze będzie najbliższe spotkanie z Jagą w Białymstoku. Dla nas to taki mecz o być albo nie być. W sumie do zdobycia mamy dwanaście punktów. Jak tyle ugramy, nie ma siły, żebyśmy nie zagrali w grupie mistrzowskiej.