Siedemnastoletni Patryk Szysz to kolejny wychowanek, który podpisał kontrakt z Górnikiem Łęczna. Górnik Łęczna to najgorszy klub w ekstraklasie jeśli chodzi o liczbę wychowanków w pierwszym zespole. W tym sezonie ani jeden z nich nie zagrał w ekstraklasie, ale to nie znaczy, że w Łęcznej piłkarzy w ogóle się nie szkoli. W Śląsku Wrocław gra przecież Mariusz Pawelec, a w Cracovii Paweł Jaroszyński, który trafił tam, nie widząc dla siebie miejsca w zielono-czarnych barwach. Bo Górnik do tej pory w zasadzie nie dawał szans swoim wychowankom. Wyjątki to Michał Zuber i Bartosz Wiązowski, ale ich rozwój zatrzymały kontuzje.
Wygląda jednak na to, że polityka klubu powoli się zmienia. Tylko w ostatnim tygodniu podpisano kontrakty z dwoma uzdolnionymi juniorami 17-letnim napastnikiem Patrykiem Szyszem i o rok młodszym bramkarzem Patrykiem Rojkiem. Obaj coraz częściej trenują z pierwszą drużyną i dają nadzieję na to, że Górnik w końcu doczeka się wychowanka w wyjściowej jedenastce.
– Swoją dotychczasową postawą Patryk zasłużył na to, żeby dać mu szansę. Teraz wiele zależy od niego samego – wyjaśnił na oficjalnej stronie klubu z Łęcznej prezes Artur Kapelko. – Jestem szczęśliwy, że klub dał mi taką szansę. Jestem wdzięczny zarządowi klubu i sztabowi szkoleniowemu oraz trenerowi „dwójki” Maciejowi Grzywie. W przyszłości chciałbym zagrać w ekstraklasie w koszulce Górnika i mam nadzieję, że moje marzenie się spełni – dodał Szysz.
Bardzo zadowolony z postępów, czynionych przez młodych graczy jest trener drużyny rezerw i koordynator młodzieży w Akademii Górnika Łęczna Maciej Grzywa. Szkoleniowiec zaznacza jednak, że obu chłopców czeka jeszcze dużo ciężkiej pracy, zanim dostaną szansę w ekstraklasie.
– Latem bezpośrednio z drużyny juniorów przenieśli się do czwartoligowych rezerw. Były obawy, czy to nie będzie dla nich zbyt duży przeskok, ale podołali zadaniu. O tym, że Patryk Rojek jest dużym talentem wiedzieliśmy od dawna. On już od ponad roku miał dodatkowe treningi z Arkiem Onyszką. Natomiast Patryk Szysz bardzo rozwinął się w ostatnich miesiącach i ten rozwój doceniliśmy, podpisując z nim kontrakt. Mamy plan na rozwój ich karier, ale teraz najwięcej zależy od nich samych. Muszą dalej ciężko pracować i być cierpliwym. Jeśli pozwolą sobie na chwilę luzu, odbije im sodówka, to mogą nigdy nie przeskoczyć na poziom ekstraklasy. Bardzo bym tego nie chciał, bo wiążemy z nimi duże nadzieje – przekonuje Grzywa, zapewniając jednocześnie, że w grupach młodzieżowych nie brakuje uzdolnionych chłopców.
– To nie jest tak, jak niektórzy uważają, że w Górniku Łęczna źle się szkoli. Może faktycznie te ostatnie roczniki juniorskie były troszkę słabsze, ale w młodszych grupach jest wiele talentów. Tylko, że nie każdy, kto w wieku 10 lat jest młodym Pele, będzie dobry także w wieku lat 16 czy 20. Na rozwój ma wpływ wiele czynników, od środowiska, w którym ci chłopcy się wychowują, po wyżywienie i pracę, jaką wkładają w treningi. Potrzebujemy czasu, żeby przekonać się, czy będą w stanie przekuć swój potencjał w umiejętności – kończy szkoleniowiec.