Wystarczyło trochę spokoju oraz wyrachowania, aby mecz z Olimpią zakończył się pewnym zwycięstwem. Piłkarze Górnika postanowili jednak wystawić swoich fanów na próbę, doprowadzając do nerwowej końcówki.
Oba zespoły przystąpiły do meczu osłabione. Olimpia przyjechała bez króla strzelców ubiegłego sezonu Macieja Kowalczyka, a w szeregach "zielono-czarnych” zbrakło Bartosza Wiązowskiego, który szybko wykorzystał swoją szansę i przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki. Niestety młodego zawodnika z gry wykluczyła kontuzja.
Jurij Szatałow został zmuszony do innowacji. I co wykombinował? "Z konieczności” na prawą obronę posłał Pawła Sasina, do pomocy desygnował Juliena Tadrowskiego, a w ataku postawił na Pawła Zawistowskiego. Roszada numer jeden – wymuszona – okazała się trafiona, za to dwie pozostałe, chyba przemyślane, kompletnymi niewypałami.
Od początku mecz toczył się w szybkim tempie, choć nie przekładało się to na starcia podbramkowe. Mimo to 19 min goście mogli wyjść na prowadzenie. Obrona Górnika została łatwo rozklepana, jednak Adama Cieślińskiego, będącego w sytuacji sam na sam, uprzedził Sasin.
Pierwszy strzał łęcznianie oddali dziesięć minut potem, ale Tomasz Nowak przeniósł piłkę nad poprzeczką. Kolejna "główka” Zawistowskiego też okazała się za słaba. Za to w 41 min miejscowi wreszcie mogli cieszyć się z prowadzenia. Akcję rozpoczął długim podaniem Veljko Nikitović, piłkę wycofał Grzegorz Bonin, a nadbiegający Sasin płaskim strzałem trafił do bramki.
Po zmianie stron gospodarze oddali inicjatywę przyjezdnym i czekali na swoją szansę. Nie trwało to długo. W 55 min Sasin przerzucił piłkę z autu nad dwoma obrońcami, Bonin zacentrował z linii końcowej i nadbiegający Łukasz Zwoliński, który na boisku pojawił się po przerwie, błysnął swoim talentem.
Ten gol powinien skoncentrować łęcznian, ale zamiast tego rozkojarzył. Riposta Olimpia była natychmiastowa, bo Piotr Ruszkul technicznym uderzeniem z narożnika pola karnego umieścił futbolówkę "okienku”.
A to doprowadziło do piłkarskiej szamotaniny na boisku i nerwów. Emocje, w niektórych przypadkach mało pozytywne, udzieliły się wszystkim. Jeszcze w doliczonym czasie Jakub Zabłocki mógł doprowadzić do remisu, strzelając z rzutu wolnego.
– Panie Turek, kończ pan ten mecz! –wrzeszczał jeden z kibiców, nawiązując do komentarza Tomasz Zimocha. I te słowa w końcu dotarły do Sebastian Tarnowskiego, który niepotrzebnie przeciągnął spotkanie.
– Cieszę się, że zdobyłem gola, ale najistotniejsze są trzy punkty. W drugiej połowie wyglądało to różnie, jednak najważniejsze, że dociągnęliśmy zwycięstwo do końca – podkreślił Paweł Sasin.
http://get.x-link.pl/9bf02454-8de4-e9cc-5967-2e51c8c9c40d,6b41dd5a-7e36-46fd-f634-5296101f9878,embed.html
Górnik Łęczna – Olimpia Grudziądz 2:1 (1:0)
1:0 – Paweł Sasin (43), 2:0 – Łukasz Zwoliński (55), 2:1 – Piotr Ruszkul (56)
Górnik: Prusak – Sasin, Szmatiuk, Kalkowski, Mraz – Bonin (71 Niedziela), Tadrowski (46 Zwoliński), Nikitović, Nowak, Szałachowski (82 Kozacuks) – Zawistowski.
Olimpia: Fabiniak – Pisarczyk (81 Bielawski), Łabędzki, Piter-Bucko, Woźniak (90 Frańczak) – Rogalski (74 Zabłocki), Kłus, Smoliński, Gawęcki, Ruszkul - Cieśliński.
Żółte kartki: Tadrowski, Szmatiuk, Zawistowski, Zwoliński – Łabędzki, Ruszkul, Gawęcki, Woźniak. Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław). Widzów: 2000.