Dzisiaj Franciszek Smuda może podjąć decyzję odnośnie dalszej pracy w Górniku Łęczna. – Nie może być tak, że jest trener, a drużyny nie ma – mówi doświadczony szkoleniowiec.
Jeszcze niedawno Smuda z przekonaniem mówił, że chce zostać w Górniku Łęczna. Po tym, jak otrzymał propozycję kontraktu o 50 procent niższego, a z drużyny odeszła większość zawodników, zaczął się jednak wahać.
– Nie może być tak, że jest trener, a drużyny nie ma. Najpierw muszą zebrać zespół, a trenera zawsze znajdą. Jak nie skompletują składu, to po co im trener, a zwłaszcza ja. Lepiej wziąć jakiegoś młodego chłopaka na dorobku – przekonuje Smuda.
Jego przyszłość powinna wyjaśnić się dzisiaj. – Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem i jestem umówiony na spotkanie w klubie na godzinę 10. Wszystko jest możliwe, ale wiele zależy od tej rozmowy. Na poniedziałek są zaplanowane także dwa treningi. Nie wiem jak to będzie wyglądało, bo może nie być zawodników. Jedyna pociecha z tego masowego odpływu piłkarzy jest taka, że w krótkim okresie wielu zawodników się wypromowało. Przecież gdyby nie grali dobrze, to nikt by ich nie wziął. Z tego się cieszę, ale dla klubu to zła sytuacja – kończy szkoleniowiec.
Rzeczywiście, w Górniku trwa prawdziwa rewolucja. Niewykluczone, że 29 lipca podczas inaugurującego nowy sezon wyjazdowego spotkania z Odrą Opole, w pierwszym składzie nie zobaczymy ani jednego piłkarza, który w minionym sezonie reprezentował zielono-czarne barwy na boiskach Lotto Ekstraklasy.
Wraz z końcem czerwca wygasły umowy niemal wszystkich zawodników. Z tego powodu odwołany został sobotni sparing ze Stalą Stalowa Wola. Obecnie ważne kontrakty mają jedynie Aleksander Komor i Grzegorz Bonin. Obu może jednak zabraknąć w Opolu. Obrońca leczy kontuzje, a pomocnik, który jednocześnie był największą gwiazdą zespołu w minionym sezonie, nie narzeka na brak ofert. Z jednej strony chciałby zostać w Łęcznej, gdzie bardzo dobrze się czuje, z drugiej – z niepokojem patrzy na to, co dzieje się w klubie.
Po spadku sytuacja Górnika stała się bardzo ciężka. Klub ma około pięć milionów złotych długu, a po degradacji został odcięty od przychodów telewizji z NC+. Działacze zaproponowali piłkarzom, którzy nie potrafili wywalczyć utrzymania na boisku, obniżkę kontraktów o 30 procent, ale taka oferta delikatnie mówiąc nie spotkała się z najlepszym przyjęciem. Trwa więc exodus piłkarzy z Łęcznej.
Jako pierwsi z klubu odeszli zawodnicy, którzy byli do Górnika jedynie wypożyczeni. Szymon Drewniak wrócił do Lecha Poznań, a Adam Dźwigała i Gerson do Lechii Gdańsk. Żaden z nich nie zostanie tam jednak na dłużej. Drewniak podpisał już kontakt z Cracovią, a Dźwigała z Wisłą Płock. Javier Hernandez porozumiał się z Gabala SC z Azerbejdżanu, Grzegorz Piesio wybrał grę dla Arki Gdynia, Gabriel Matei trafił do azerskiego FK Zira, Piotr Grzelczak odszedł do greckiego Plataniá Chaníon, a Łukasz Bogusławski do GKS Tychy. Wszyscy zmieniali barwy klubowe za darmo, bo dysponowali własnymi kartami na ręku.
Propozycji nowych kontraktów nie zaakceptowali także Leandro, Vojo Ubiparip, Krzysztof Danielewicz i Josimar Atoche. Z klubem żegnają się również Dragomir Vukobratović, Stefan Askovski i Slaven Jurisa. W Łęcznej zarobili jedynie, za to całkiem nieźle, na Bartoszu Śpiączce, za którego Bruk-Bet Termalica Nieciecza zapłacił ok. 200 tys. euro. W sumie odeszło 16 zawodników. A to jeszcze nie koniec, bo wciąż nieznany jest efekt negocjacji z Niką Dżalamidze, Wojciechem Małeckim, Pawłem Sasinem, Przemysławem Pitrym, Maciejem Szmatiukiem i Łukaszem Tymińskim.
Póki co Górnik nie szaleje także na rynku transferowym. Jedynym pozyskanym zawodnikiem pozostaje Arkadiusz Kasperkiewicz z Olimpii Grudziądz. Blisko podpisania nowych umów są natomiast Sergiusz Prusak i Dariusz Jarecki. Obaj uzgodnili już warunki kontraktów.
– Łęczna jest moim domem. Chcę tutaj zostać, bo wiążę swoją przyszłość z Górnikiem i z Łęczną. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa na boisku – zapewnił Jarecki. – Cieszę się, że zostaję w Górniku na kolejny sezon. Mam już swoje lata i bliżej mi do końca kariery niż dalej. W Łęcznej czuję się bardzo dobrze i będę robił wszystko, żeby klub skorzystał jeszcze z moich umiejętności, a kibice mieli powody do radości – dodał Prusak.
Zadowolenia z zakończenia pierwszych negocjacji nie ukrywają też działacze. – To, że Sergiusz i Darek zostają to dobra informacja dla Górnika Łęczna i wszystkich jego sympatyków. Cieszymy się tym bardziej, że są mocno związani z Górnikiem i z Łęczna – stwierdził Veljko Nikitović, członek zarządu. – Wierzymy, że swoim doświadczeniem pomogą w budowie nowego zespołu – dodał prezes klubu Artur Kapelko.