(fot. MIROSŁAW TREMBECKI)
Rozmowa z Pawłem Sasinem, zawodnikiem Górnika Łęczna.
- W ostatnim w tym roku meczu u siebie pokonaliście ROW Rybnik po efektownej grze i udanie pożegnaliście się z kibicami.
– Bardzo chcieliśmy wygrać na swoim stadionie i to przekonywująco. Zwłaszcza po wcześniejszym zwycięstwie z Gryfem Wejherowo 2:1, odniesionym w słabym stylu. Udowodniliśmy więc, że nasza gra stale się poprawia. Symptomy zwyżki formy były już wcześniej, ale teraz doszła skuteczność. Były jeszcze momenty, w których mieliśmy przestoje i to nie powinno nam się zdarzać, ale jestem pewien, że po okresie przygotowawczym z trenerem Smudą każdy będzie miał siłę na to, żeby rozegrać nie tylko 90 minut, a nawet 180. Najpierw jednak czeka nas jeszcze spotkanie w Chorzowie i jedziemy tam z celem zdobycia trzech punktów. Żeby te humory były jeszcze lepsze.
- Jak ocenia pan rundę jesienną w waszym wykonaniu?
– Na początku regularnie punktowaliśmy, a później coś się zacięło. Brakowało zwycięstw. Ale uważam, że mamy w tej drużynie wystarczający potencjał, na co najmniej miejsce w czołowej trójce. Dlatego wiosna powinna być dużo lepsza.
- Po powrocie trenera Smudy, wrócił też ofensywnie grający Górnik.
– Z pewnością. Tak grają drużyny trenera Smudy. Kiedy poprzednio nas prowadził prezentowaliśmy się naprawdę efektownie i zdobywaliśmy dużo bramek. Ten doświadczony szkoleniowiec preferuje grę, w której każdy na boisku musi dużo się ruszać i szukać piłki.
- Nowy szkoleniowiec dodał wam pewności siebie?
– Zdecydowanie. Trener Smuda powiedział nam, że musimy próbować pojedynków jeden na jeden i starać się tworzyć przewagi w bocznych sektorach boiska. Wiadomo, że taki styl grozi stratami. I właśnie po jednej z nich rywale strzelili nam bramkę na 1:1. Jednak graliśmy konsekwentnie, ryzykowaliśmy, a to przyniosło efekty. Cieszę się, bo ofensywny styl gry i system trenera nam służą. Wierzę, że krok po kroku będziemy szli do przodu i osiągniemy upragniony cel, jakim jest awans do I ligi.