Jak środa, to trzeba grać. Runda wiosenna w grupie czwartej, to dla klubów wielki maraton. Tym razem na boiska wybiegną dwa nasze zespoły. Avia zagra w Daleszycach z tamtejszym Spartakusem, a Podlasie zmierzy się na wyjeździe z Karpatami Krosno. Oba spotkania rozpoczną się o godz. 17.30
Jeszcze tydzień temu wydawało się, że sytuacja zespołu Tomasza Złomańczuka jest bardzo zła. Sporo zmieniło się jednak przez siedem dni. Podlasie najpierw pokonało Avię 4:3, a w weekend przywiozło cenny punkt z Ostrowca Świętokrzyskiego.
Dzięki temu bezpieczna strefa tabeli jest już na wyciągnięcie ręki. Jeżeli Kamil Kocoł i spółka zgarną pełną pulę w Krośnie, to wydostaną się spod kreski. Rywale mają ostatnio spore kłopoty organizacyjne. Nie dostają pensji od dwóch miesięcy. Dla gospodarzy, to będzie w zasadzie ostatnia szansa, żeby włączyć się jeszcze do walki o utrzymanie. Obecnie mają cztery oczka mniej od Podlasia i łatwo policzyć, co będzie dla nich oznaczała porażka.
– Sytuacja jest lepsza, ale cały czas musimy walczyć. Wierzymy, że w końcu uda nam się wykaraskać ze strefy spadkowej. Zdajemy sobie jednak sprawę, że dla rywali to będzie mecz ostatniej szansy i też na pewno nie ułatwią nam zadania. Wszyscy w zespole są jednak zdrowi i jedziemy do Krosna z optymizmem. W ostatnich meczach naprawdę dobrze graliśmy w piłkę i wierzę, że potwierdzimy formę w środę – mówi Tomasz Złomańczuk.
Ważny mecz ma przed sobą także Avia. Świdniczanie niby grają już o pietruszkę, bo ani spadek, ani awans od dawna im nie grożą. Po czterech porażkach z rzędu żółto-niebiescy chcieliby się jednak wreszcie przełamać. – Nie ma co ukrywać, że najwyższy czas się podnieść – mówi trener Dominik Bednarczyk. – Jedziemy do Daleszyc mocno zmobilizowani i jak to się mówi wszyscy na pokład. Co jest przyczyną serii porażek? Na dokładną analizę przyjdzie jeszcze czas. Ja ze swojego doświadczenia wiem, że kiedy główny cel w postaci utrzymania został już zrealizowany, to pewne rzeczy mogą się wkraść w grę zespołu. Nie można jednak powiedzieć, że nawet w jednym z tych czterech spotkań przejeżdżał po nas walec. Zawsze byliśmy w grze, ale ciągle czegoś nam brakowało i ostatecznie z przegrywaliśmy. Nawet z Resovią wszystko mogło się jednak potoczyć zupełnie inaczej. Przy stanie 0:0 mieliśmy dwustuprocentową sytuację. Nie strzeliliśmy i wiadomo, jakim wynikiem skończyło się spotkanie – dodaje opiekun Avii.