Piłkarze Tomasza Bednaruka byli bardzo bliscy wywalczenia kolejnego kompletu punktów. Prowadzili już z ŁKS Łagów 2:0, ale ostatecznie musieli się zadowolić jednym „oczkiem”. Rywale wyrównali w samej końcówce, a w doliczonym czasie gry mogli nawet wygrać.
Do przerwy było 1:0. Znowu główną bronią Lewartu były stałe fragmenty gry. Właśnie w ten sposób w 33 minucie Łukasz Najda wpakował piłkę do siatki. Wydaje się, że był to Najda, bo w polu karnym gości był porządny „kocioł”.
Tuż po zmianie stron w podobnych okolicznościach ekipa z Lubartowa zdobyła drugiego gola, tym razem po samobójczym trafieniu jednego z rywali. I wydawało się, że trzecia wygrana z rzędu jest na wyciągnięcie ręki.
Niestety, później zaczęły się problemy. W 57 minucie Brazylijczyk Amarildo Balotelli zdobył kontaktową bramkę. A niedługo później Przemysław Ponurek wyleciał z boiska po drugim, żółtym kartoniku. A to oznaczało, że przez ostatnie pół godziny drużyna trenera Bednaruka będzie musiała radzić sobie w osłabieniu. I było jasne, że gospodarze skoncentrują się na defensywie, a przeciwnik ruszy w poszukiwaniu wyrównania.
Długo Lewart odpierał ataki, ale w 89 minucie Adam Imiela jednak strzelił na 2:2. Nie zabrakło jednak kontrowersji. Chwilę przed golem arbiter powinien odgwizdać rzut wolny pośredni za wejście nakładką w Michała Budzyńskiego. W doliczonym czasie gry przyjezdni mieli jeszcze rzut wolny z około 20 metrów i mogli nawet wywieźć z Lubartowa pełną pulę. Ostatecznie zawody zakończyły się jednak podziałem punktów.
– Sytuacja przed drugim golem na pewno była bardzo kontrowersyjna. Naszym zdaniem ewidentnie sędzia popełnił błąd. Michał został zaatakowany nakładką. Ma uszkodzony ochraniacz i rozcięty piszczel. Jest rana, a sędzia puszcza grę, przez co straciliśmy bramkę. Rozmawialiśmy z obserwatorami i to zdecydowanie był faul. Mam ogromne pretensje, bo spotkanie było fajne dla kibiców: szybkie twarde, a sędziowie się do tego dobrego poziomu nie dostosowali – mówi Tomasz Bednaruk, trener Lewartu.
Szkoleniowiec przyznaje, że po końcowym gwizdku w jego zespole panuje olbrzymi niedosyt. – Szkoda, bo byliśmy bardzo blisko wygranej. Dla nas jako dla beniaminka, który poznaje ligę, to byłoby duże osiągnięcie wygrać trzy razy z rzędu. Jest niedosyt, bo troszeczkę mecz zaczął się źle układać po czerwonej kartce. Od tego momentu nasza gra musiała się zmienić. Ostatnie 30 minut graliśmy bardzo wycofani. Goście nas zdominowali, ale i tak mogliśmy zamknąć mecz, bo Łukasz Najda był sam na sam z bramkarzem. Szkoda, ale trzeba się szybko pozbierać – dodaje opiekun zespołu z Lubartowa.
Już w niedzielę beniaminek zagra w Puławach z tamtejszą Wisłą.
Lewart Lubartów – ŁKS Łagów 2:2 (1:0)
Bramki: Najda (33), samobójcza (48) – Amarildo (57), Imiela (89).
Lewart: Wójcicki – Michałów, Budzyński, Zbiciak, Ponurek, Pożak, Szczotka (83 Niewęgłowski), Fularski, Najda, Aftyka (78 Buczek), Żelisko.
Czerwona kartka: Ponurek (Lewart, 63 min, za drugą żółtą).