ROZMOWA Z Marcinem Sasalem, trenerem Motoru Lublin
Jak forma zespołu po kilku tygodniach przerwy?
– Wszyscy wrócili w dobrych humorach, a do tego byli stęsknieni za pracą. Cel jest jasny i każdy poważnie podchodzi do swoich obowiązków. Drużyna stawiła się na treningu w komplecie. Odszedł jedynie Kamil Cholerzyński. Mieliśmy trzech nowych zawodników. Oczywiście Marcin Burkhardt, który podpisał z nami umowę jeszcze w grudniu i dodatkowo dwóch innych zawodników, którzy jeszcze nie podpisali kontraktów.
Ilu zawodników chciałby pan pozyskać w zimie?
– Jeszcze w 2017 roku mówiłem o pięciu graczach. Prezes raczej o trzech. Może w takim razie stanie na czterech? Mówiąc na poważnie, to chcemy wzmocnić rywalizację w drużynie. Nie chodzi o ilość, bo nie chcemy brać na siłę pięciu zawodników. Musimy poprawić jakość zespołu, ale i liczebność kadry. Wiemy, jakie mamy statystyki kartkowe. Wiemy, co musimy zrobić, ciągle się rozglądamy, a okienko transferowe jest jeszcze długo otwarte. Nikt nie zgłaszał chęci odejścia, ktoś może się pożegnać z drużyną, ale to będzie nasza decyzja, jeżeli nie spełni oczekiwań w okresie przygotowawczym. Nie bronimy się jednak także przed młodymi zawodnikami. Stąd chociażby Szymon Rak, który był najmłodszym debiutantem od wielu lat w Motorze. A do tego najmłodszym strzelcem bramki w naszej grupie III ligi. Już przy okazji pierwszego treningu ćwiczyło z nami wielu młodzieżowców. Jeżeli będą lepsi, to będą dostawali szansę, a status młodzieżowca nie ma znaczenia.
Chyba szkoda odejścia Kamila Cholerzyńskiego. Takiego uniwersalnego piłkarza potrzebuje każdy zespół...
– Szkoda, bo to solidny zawodnik. Niewiele strzelił bramek, ale pamiętam gola z Jarosławia w samo okienko. Nawet, kiedy trenował tylko indywidualnie i przyjeżdżał na mecze potrafił nam pomóc. Występując w defensywie dobrze rozgrywał piłkę od tyłu. Sprawy prywatne uniemożliwiły mu jednak grę w Motorze. Chcieliśmy mu pomóc i zatrzymać w drużynie. Wybrał jednak inaczej. Życie toczy się dalej i są sprawy ważniejsze niż piłka nożna.
Jest szansa, że po zakończeniu sezonu wrócicie do tematu?
– Nie zamknęliśmy Kamilowi drzwi. Nikt na nikogo się też nie obrażał. Jeżeli będzie chciał grać jeszcze w Motorze i będzie odpowiednio przygotowany, to dlaczego nie? Powroty są możliwe. Nie raz przerabiałem już taki scenariusz.
Jak wyglądają plany na przerwę zimową?
– Wszystko ustaliliśmy już dużo wcześniej. Mam nadzieję, że nie trzeba będzie nic zmieniać. Wiadomo jednak, że pogoda w Polsce może pokrzyżować szyki, ale sparingi powinniśmy rozegrać zgodnie z planem. Chcemy zrobić progres, jeżeli chodzi o rozwój siły. To dla nas trzeci okres przygotowawczy i trzeba zrobić postęp. Już go widać, ale musimy ciągle pracować nad fizyczną stroną, ale i pod względem taktycznym. Musimy przyjąć parę wariantów gry, bo wszyscy wiedzieli już jak gra Motor, a trzeba czymś zaskoczyć przeciwników.
Jak dobieraliście zimowych sparingpartnerów? Zmierzycie się z kilkoma ekipami z wyższych lig...
– Chcieliśmy przede wszystkim, żeby przeciwnicy byli różnorodni. Dlatego zagramy z zespołami z I, II, ale i III ligi. Nie było szans, żeby zmierzyć się z kimś, z ekstraklasy. Druga sprawa, to fakt, że chcieliśmy też sprawdzić się na tle silnych rywali, czy mamy już wystarczająco silną kadrę.
Pierwszym transferem Motoru był Marcin Burkhardt. To doświadczony zawodnik, który ma na koncie nawet 10 występów w reprezentacji. Czego można się po nim spodziewać na wiosnę?
– Marcin pomoże nam piłkarsko, jeżeli chodzi o jakość i kierowanie grą, ale dodatkowo myśli też o tym, żeby być trenerem. Będzie nam już teraz pomagał w Centralnej Lidze Juniorów. Młodzież będzie miała od kogo brać przykład. Jest zainteresowany pracą w naszej Akademii i na pewno będzie chciał pójść w tym kierunku.
Jak w najbliższym czasie będą wyglądały treningi?
– Od poniedziałku normalnie pracujemy pod kątem sprawności ogólnej. Będą zajęcia ze sportów walki. Będą też treningi na siłowni, ale nie zabraknie oczywiście także zajęć z piłkami na naszej „plastik” Arenie.