Fot. Tomasz Rytych
Klub z Wółki Pełkińskiej po tragicznym wypadku, w którym zginęło pięciu zawodników, będzie mógł zgłosić do rozgrywek dodatkowych piłkarzy.
Lubelski Związek Piłki Nożnej, w związku z tragicznym wypadkiem zawodników Wólczanki, zdecydował się na powołanie Komisji do Spraw Nagłych. Uchwałą komisji okienko transferowe dla tego klubu zostało ponownie otwarte w dniach od 5 do 8 kwietnia. Dodatkowo, Wólczanka prawdopodobnie otrzyma również zgodę na grę dwóch zawodników spoza Unii Europejskiej. Prezes LZPN, Zbigniew Bartnik podkreśla, że była to wspólna decyzja obu związków.
– Do naszej siedzimy cały czas napływają zgody od poszczególnych klubów, które rozumieją, że w tej wyjątkowej sytuacji, Wólczance trzeba pomóc. Jeżeli chodzi o pozwolenie na grę dla drugiego zawodnika z Ukrainy, pomysł musi zatwierdzić jeszcze PZPN, ale to jedynie formalność – przekonuje Bartnik.
To nie jedyne pomysły pomocy dla klubu z Wólki Pełkińskiej. Działacze Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej rozpatrywali również scenariusz, w którym Wólczanka, zostałaby w III lidze bez względu na wynik sportowy.
– Ciężko, by klub uzupełnił tak poważne braki w składzie. Trauma dotyczy też pozostałych graczy. Myślę, że pozostawienie zespołu w lidze bez względu na to, co stanowi reforma, jest propozycją wartą rozważenia – powiedział dla serwisu nowiny24.pl, prezes Podkarpackiego ZPN Mieczysław Golba.
Do takiego pomysłu sceptycznie nastawieni byli jednak nawet sami piłkarze Wólczanki. Aktualnie temat upadł, a Bartnik pokusił się jedynie o krótki komentarz.
– Pan prezes Podkarpackiego ZPN nie wystosował żadnego stanowiska. Mógł jedynie dumać, żeby było tak, jak kiedyś miało to miejsce w siatkówce, gdy po tragicznej śmierci kilku zawodników Avii Świdnik, drużyna utrzymała się w lidze bez względu na wynik.
W obozie czarno-czerwonych panuje atmosfera walki. Piłkarze chcą być traktowani na normalnych zasadach i dokończyć sezon w duchu fair-play. Na dzień dzisiejszy kadra Wólczanki liczy 14 zawodników. Do zdrowia powoli powraca Kamil Huk, który nadal przebywa w szpitalu. Wynik sportowy musi jednak zejść na dalszy plan. Teraz najważniejsze dla piłkarzy będzie odnalezienie się w tej trudnej sytuacji.
– Mówiłem to wiele razy, ale powtórzę raz jeszcze: gramy dalej, bo tego życzyliby sobie nasi zmarli koledzy. Robimy to dla nich! Zaraz po świętach zapowiedziałem, że wyjdę i będę walczyć nawet w dziewiątkę. Kamil Oślizło i Rafał Pydych, których znałem najlepiej, to byli zadziory jakich mało. Postąpiliby tak samo. Zatem nie mamy wyjścia, musimy sobie poradzić z tą sytuacją, udźwignąć ciężar – powiedział dla supernowości24.pl Krzysztof Pietluch, kapitan Wólczanki.