To był prawdziwy nokaut. Po 12 minutach Hetman prowadził z Kłosem Chełm aż 3:0. Do przerwy gospodarze zaaplikowali rywalom piątkę, a ostatecznie zawody zakończyły się zwycięstwem zamościan 6:0. Zwycięstwem numerem siedem w tym sezonie. Jedyny minus? Kolejna kontuzja, tym razem Przemysława Kanarka, który z powodu urazu stawu skokowego na pewno wypadnie z gry na kilka tygodni.
Kłos w dwóch ostatnich sezonach był niewygodnym rywalem dla Hetmana. Przed rokiem piłkarze Andrzeja Krawca potrafili nawet wygrać w Zamościu 1:0. Tym razem nie było żadnych wątpliwości, która z drużyn jest lepsza. Co prawda, wynik „dopiero” w ósmej minucie otworzył Rafał Kycko, ale wcześniej podopieczni Jacka Ziarkowskiego już dwa razy zdążyli wpakować piłkę do siatki rywali. Obie bramki nie zostały jednak uznane. Raz ze względu na pozycję spaloną, a w drugim przypadku sędzia uznał, że wcześniej bramkarz przyjezdnych był faulowany.
To jednak zupełnie nie załamało Kamila Oziemczuka i jego kolegów. W 10 minucie na 2:0 podwyższył Dawid Skoczylas, a 120 sekund później z trafienia cieszył się Rafał Turczyn. I było już jasne, że jest pozamiatane. Tym bardziej, że jeszcze przed przerwą Turczyn strzelił kolejnego gola, a Kanarek ustalił wynik po 45 minutach aż na 5:0.
Po zmianie stron goście od razu dokonali trzech zmian i gra z ich strony na pewno wyglądała lepiej. Nie ma jednak co ukrywać, że przy tak wysokim prowadzeniu raczej gra się już na pół gwizdka. Tym bardziej, że w środę drużynę trenera Ziarkowskiego czeka spotkanie w Pucharze Polski. Dlatego, w drugiej części padła tylko jedna bramka. Jej zdobywcą był Oziemczuk, który tym samym wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców przed swojego klubowego kolegę – Mateusza Olszaka. „Oziem” ma na koncie osiem trafień, a „Oli” jedno mniej.
– Na pewno cieszy kolejne zwycięstwo i dobra gra w pierwszej połowie. Trzeba powiedzieć, że 6:0, to najniższy wymiar kary – ocenia Krzysztof Krupa, asystent trenera Ziarkowskiego. – W drugiej połowie może i wkradło się w nasze poczynania trochę rozluźnienia, ale wiadomo, jaki był wynik. Mecz był już dawno rozstrzygnięty – dodaje szkoleniowiec.
W dużo gorszych nastrojach do domu wracali gracze Kłosa. – Wiadomo, że rywal jest bardzo mocny, ale my jednak mocno mu pomogliśmy w zdobywaniu goli przez nasze głupie błędy – wyjaśnia Andrzej Krawiec, opiekun przyjezdnych. – Biorę jednak pełną odpowiedzialność za to co się stało, bo ja przygotowywałem chłopaków. Trudno coś więcej powiedzieć. Jeżeli można znaleźć jakieś pozytywy, to na pewno potrafiliśmy się zmobilizować się po przerwie i wyglądało to już lepiej.
Hetman Zamość – Kłos Chełm 6:0 (5:0)
Bramki: Kycko (8), Skoczylas (10), Turczyn (12, 28), Kanarek (33), Oziemczuk (50).
Hetman: Kowalczyk – Byszewski, Dudek, Żmuda, Kanarek (75 Markowski), Skiba (57 Solecki), Pupeć, Turczyn, Kycko (90 Cymerman), Skoczylas (54 Myśliwiecki), Oziemczuk.
Kłos: Mucha – Fornal, Stepaniuk, Kowalski, Ciechoński (46 Górny), Kuśmierz (46 Bryk), Flis, Bala (70 Huk), Rak, Drzewicki (65 Król), Chmiel (46 Wałczyk).
Żółte kartki: Byszewski, Turczyn, Pupeć – Stepaniuk.
Sędziował: Piotr Jamrowski (Biała Podlaska).