Z przebiegu meczu remis pewnie jest sprawiedliwy. Kłos jeszcze w 82 minucie prowadził jednak z Victorią 3:1. Końcówka należała zdecydowanie do gości, którzy mogli nawet wygrać, ale ostatecznie zadowolili się remisem 3:3
Po 120 sekundach gry dobre, prostopadłe podanie dostał Paweł Fornal i przypomniał się byłym kolegom, bo otworzył wynik spotkania. Gospodarze długo się jednak nie cieszyli. Już w szóstej minucie Piotr Lecki trafił na 1:1 po tym, jak popisał się skuteczną dobitką uderzenia Erwina Sobiecha. Później obie ekipy miały swoje sytuacje, ale padła tylko jedna bramka. Po rzucie rożnym i dużym zamieszaniu w polu karnym Victorii piłkę do siatki skierował ostatecznie Paweł Król. I na przerwę podopieczni Roberta Tarnowskiego schodzili ze skromnym prowadzeniem.
Po godzinie gry wydawało się, że Kłos zdobędzie komplet punktów, bo po akcji Fornala na 3:1 podwyższył Kazimierz Bala. Długo rezultat nie ulegał zmianie. Dopiero w samej końcówce gospodarzom zabrakło koncentracji w swoim polu karnym. W 83 minucie Jurij Furta zaliczył kontaktowe trafienie po centrze z rzutu rożnego i celnej główce. A kilka chwil później znowu dobrze przyłożył głowę do piłki i wyrównał stan meczu. Ekipa ze Żmudzi mogła nawet zgarnąć pełną pulę. W doliczonym czasie gry Furta znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gdyby nie akcja ratunkowa Emila Poznańskiego, który złapał rywala w pół i nie dał mu pognać na bramkę. Obrońca Kłosa obejrzał za to przewinienie czerwoną kartkę jednak uratował „oczko” dla swojej drużyny.
– Przyznam szczerze, że w pewnym momencie zwątpiłem już w to, że uda nam się wywalczyć w meczu z Kłosem jeden punkt – mówi Piotr Moliński, szkoleniowiec przyjezdnych. – Przegrywaliśmy 0:1 i 1:3, ale w samej końcówce potrafiliśmy wyciągnąć wynik. Szkoda jednej z ostatnich akcji i faulu na czerwień. Jura wyszedłby sam na sam, a obok był jeszcze Erwin Sobiech. Trudno byłoby chyba zmarnować sytuację dwóch na bramkarza. To był jednak wyrównany mecz, a sytuacje były zarówno z jednej, jak i drugiej strony – dodaje szkoleniowiec.
A gospodarze już byli w ogródku i witali się z gąską, ale ostatnich fragmentach spotkania dali wydrzeć sobie zwycięstwo. – Z przebiegu gry pewnie można uznać ten wynik za sprawiedliwy. Musi być jednak niedosyt, kiedy prowadzi się w 82 minucie 3:1. Czego zabrakło? Na pewno koncentracji, ale i odpowiedzialności. Chłopaki mieli spętane nogi i chyba myśleli na zasadzie: oby nie było na mnie. Victoria to na pewno dobra drużyna, ale mogliśmy się pokusić o trzy „oczka” – ocenia Robert Tarnowski.
Kłos Chełm – Victoria Żmudź 3:3 (2:1)
Bramki: Fornal (2), Król (28), Bala (60) – Lecki (6), Furta (83, 88).
Kłos: Mucha – Stepaniuk, Poznański, Kowalski, Gierczak, Flis, Rak (60 Kuśmierz), Bala (90 Ciechoński), Król (60 Chmiel), Fornal, Drzewicki (72 Huk).
Victoria: Seniuk – Przychodzień (67 Persona), Pogorzelec, Brzozowski (82 Gregorowicz), Brodalski, Sawa, Stańczykowski (67 Misztal), Kuczyński (46 Zwolak), Sobiech, Furta, Lecki (35 Kasprzycki).
Żółte kartki: Brzozowski, Brodalski, Pogorzelec (Victoria).
Czerwona kartka: Poznański (Kłos, 90+2 min, za faul).
Sędziował: Arkadiusz Wróbel (Biała Podlaska). Widzów: 100.