W końcówce sezonu każdy punkt jest na wagę złota. Zwłaszcza dla drużyn walczących o utrzymanie. Orlęta Łuków w sobotę nie zagrały złego meczu w Żmudzi, ale lepsza okazała się Victoria, która pokonała beniaminka 2:1
Gospodarzom na pewno pomogła szybka bramka. W zasadzie pierwsza, ofensywna akcja zespołu Piotra Molińskiego od razu zakończyła się golem. Po akcji lewą stroną Jurija Furty wynik otworzył Erwin Sobiech. Popularny „Edzio” pół godzinie później miał już na koncie dwa trafienia. Tym razem kilka podań wymienili: Kamil Persona i Jakub Sawa, a wszystko ładnym strzałem z pierwszej piłki wykończył Sobiech.
W pierwszej połowie swoje szanse mieli jednak także piłkarze z Łukowa. Sebastian Matuszewski główkował tuż nad poprzeczką, ale tuż przed tym uderzeniem piłkę musnął jeszcze Marcin Zapał. Kto wie, czy gdyby nie interwencja bramkarza, to nie padłby gol. Jeszcze bliżej powodzenia był Michał Skwarek, ale jego próba zatrzymała się na poprzeczce.
Druga połowa? Orlęta wcale nie rzuciły się do ataku co zdziwiło gospodarzy, którzy chcieli spokojnie dowieźć zwycięstwo do końcowego gwizdka. Tymczasem w 67 minucie po serii błędów zawodników Victorii kontaktowe trafienie zaliczył Adrian Siemieniuk. I rozpoczęło się oblężenie bramki miejscowych. Szanse mieli Damian Soćko i ponownie Matuszewski, ale zawody mogli też zamknąć: Furta, Mateusz Misztal, czy Daniel Brzozowski, który ładnie huknął z dystansu.
Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i trzy punkty zostały w Żmudzi, a to oznacza, że w Łukowie będą musieli się jeszcze pomartwić o utrzymanie.
ZDANIEM TRENERÓW
Robert Różański (Orlęta Łuków)
– Mogliśmy zdobyć przynajmniej punkt. Victoria była jednak od nas skuteczniejsza. No i miała w swoim zespole Erwina Sobiecha, który tak naprawdę miał pół sytuacji, a strzelił dwie bramki. Zwłaszcza ta druga była bardzo ładna. My mieliśmy dobre szanse przed przerwą i w drugiej połowie, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nie zasłużyliśmy na porażkę, ale liczy się to co w siatce. No cóż, nadal musimy walczyć o utrzymanie.
Piotr Moliński (Victoria Żmudź)
– Szybko zdobyliśmy dwie bramki i po przerwie to niby bezpieczne prowadzenie trochę nas chyba uśpiło. Straciliśmy gola i Orlęta poczuły, że mają szansę powalczyć przynajmniej o remis. Po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy jednak przetrwać trudne momenty i dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Nie było jakichś sytuacji do pustej bramki dla gości, ale kilka groźnych wrzutek już tak, a do tego rzut wolny, po którym Marcin Zapał też musiał się wykazać.
Victoria Żmudź – Orlęta Łuków 2:1 (2:0)
Bramki: Sobiech (3, 33) – Siemieniuk (67).
Victoria: Zapał – K. Sawa, Paskiv, Pogorzelec, Przychodzień, Persona (60 Flis), Ścibior, Furta (73 Brzozowski), Kuczyński (65 Misztal), J. Sawa (63 Lecki), Sobiech (88 Fronc).
Orlęta: Fic – Goławski, Matuszewski, Bulak, Ebert, Sowisz, Kierych, Siemieniuk, Skwarek (80 Kurowski), Soćko, Łukasiewicz.
Żółte kartki: Sobiech, Misztal – Goławski, Sowisz.
Sędziował: Michał Mikulski (Lublin). Widzów: 100.