ROZMOWA Z Jurijem Szatałowem, trenerem I-ligowych piłkarzy GKS Bogdanka
– Nie zgadzam się. Wynik zawsze jest ważny. Jeżeli jest się sportowcem, wychodzi się na boisko, to zawsze walczy się o zwycięstwo.
• Co w tym meczu najbardziej się panu podobała, a co najmocniej raziło?
– Jak na dwa dni treningów, to gra w pierwszej połowie wyglądała całkiem przyzwoicie. Było oczywiście sporo niedokładności, straciliśmy głupiego gola, ale jakoś to wyglądało. Po przerwie, gdy grali już prawie sami testowani zawodnicy, wszystko się posypało i przegraliśmy spotkanie.
• Z dwunastu testowanych zawodników, w meczu z Koroną wystąpiło tylko ośmiu. Co z Markiem Fundakowskim, Karolem Kostrubalą, Patrykiem Koziarą i Kamilem Witkowskim?
– Już z nami nie trenują. Skreśliłem ich po gierkach wewnętrznych.
• A pozostali?
– Naszymi zawodnikami na pewno nie będą także Mateusz Kowalski, Adam Pomian i Vincent Kayizzi. Na razie nie podjęliśmy jeszcze natomiast decyzji w sprawie Dominika Budzyńskiego, Sebastiana Olczaka, Mateusza Mączyńskiego, Damiana Szuprytowskiego i Bartłomieja Niedzieli.
• To znaczy, że któryś z nich pana przekonał i może wzmocnić Bogdankę?
– Po trzech dniach treningów i jednym meczu sparingowym, ciężko powiedzieć. Mądrzejszy będę po kolejnym sparingu, z Wisłą Puławy (początek w sobotę o godz. 11 w Łęcznej – red.). Może się też tak zdarzyć, że ktoś z tej piątki wypadnie jeszcze przed sobotą.
• Mecz z Wisłą to nadal będzie testowanie?
– W tym tygodniu przyjeżdżają jeszcze zawodnicy, których zaprosił mój poprzednik, Piotrek Rzepka. Chcę sprawdzić, co potrafią, dlatego dam im szansę w spotkaniu z Puławami. Po niedzieli będzie to już wyglądało inaczej, będą przyjeżdżali gracze na konkretne pozycje.
• Z zawodników, których zastał pan w klubie, wszyscy zostaną?
– Odejdzie Maciej Ropiejko. Nie chciałbym ferować wyroków, ale możliwe, że pożegnamy się też jeszcze z kilkoma innymi graczami. Wszystko będzie zależało od tego, czy uda nam się ściągnąć lepszych piłkarzy. Nie ukrywam, że chciałbym, żeby w moim zespole było dwóch, trzech bardziej doświadczonych graczy i do tego kilku młodszych na dorobku, którzy mogliby się przy nich ogrywać.
• Młodzieżowców będzie pan szukał na zewnątrz klubu czy postawi pan na najzdolniejszych juniorów Bogdanki?
– Juniorzy na pewno dostaną swoją szansę. Mówiąc o młodych zawodnikach, nie miałem na myśli tylko młodzieżowców, ale także perspektywicznych 22, 23-latków, ciągle znajdujących się na dorobku.
• Liga rusza już za trzy tygodnie. Nie boi się pan, że zabraknie czasu na zgranie?
– Takie ryzyko istnieje, ale jeśli uda się zakontraktować dobrych zawodników, to szybciej uda się zgrać.
• Rozmawiał pan już z prezesem Arturem Kapelko na temat celów, o jakie ma grać Bogdanka?
– Na pewno nie przychodziłbym do Łęcznej, żeby grać o utrzymanie. Dużo będzie zależało od transferów. Przed pierwszym meczem spokojnie siądziemy z prezesem i ustalimy, o co mamy grać.