Polesie Kock kończy w sobotę rundę… jesienną. Podopieczni Artura Dadasiewicza podejmą o godz. 13 Błękit Cyców
Pierwotnie to spotkanie miało odbyć się 11 listopada. W Święto Niepodległości boisko w Kocku jednak nie nadawało się do gry, dlatego postanowiono przełożyć ten mecz na 14 marca.
Gospodarze, jeżeli wygrają, przeskoczą w ligowej tabeli Wisłę Annopol i zajmą fotel lidera.
– Chcemy grać jak najlepiej, bo mamy szansę na pierwszy w naszej historii awans do czwartej ligi. Mamy poparcie władz Kocka. Burmistrz wielokrotnie powtarzał nam, że znajdzie fundusze na grę w wyższej klasie rozgrywkowej – mówi Leon Filipek, kierownik Polesia.
Zupełnie inne priorytety ma dwunasty w tabeli Błękit Cyców. – Wiosną gramy o utrzymanie. Jesień była dla nas udana. Siedemnaście punktów to jak na beniaminka niezły dorobek – tłumaczy Krzysztof Rutkowski, prezes Błękitu.
W składach obu drużyn zaszły jedynie kosmetyczne zmiany. W Kocku pojawili się Rafał Rybak i Mateusz Podsiadła. – Obaj zaliczyli ostatnio rozbrat z futbolem. Rafał w przeszłości grał w czwartoligowym Lewarcie Lubartów. Mateusz z kolei kiedyś reprezentował barwy Bystrzycy Borki – tłumaczy Filipek.
Treningi w Polesiu wznowili również Damian Augustynowicz i Damian Kruczek. Artura Dadasiewicza, trenera zespołu, szczególnie powinien cieszyć powrót tego drugiego, który o miejsce w bramce drużyny z Kocka będzie rywalizował z 38-letnim Mariuszem Pełką.
W drużynie został również Arkadiusz Adamczuk, najskuteczniejszy zawodnik Polesia w rundzie jesiennej. 19-letni wychowankiem zespołu z Kocka interesowała się w zimie trzecioligowa Avia Świdnik. Z transferu jednak nic nie wyszło i Adamczuk wiosną będzie pomagał Polesiu w uzyskaniu awansu.
Faworytem sobotnich zawodów są gospodarze, którzy zimą dość dobrze prezentowali się w sparingach. – Toczyliśmy wyrównane, chociaż przegrane, boje z czwartoligowcami – Orlętami Łuków i Gromem Kąkolewnica. Ograliśmy również 2:0 GKS Niemce, a także 4:0 Plon Garbatka – mówi Filipek.
– My w zimie głównie przegrywaliśmy. Nie przywiązujemy do tego jednak zbyt dużej wagi, bo ani razu nie graliśmy w najsilniejszym zestawieniu. Część chłopaków pracuje w kopalni na kilka zmian i nie zawsze mogą być obecni na treningach. Wiadomo, to jest liga amatorska, więc praca musi być na pierwszym miejscu – kończy Rutkowski.