ROZMOWA z Piotrem Rzepką, trenerem GKS Bogdanka
– Na początek mieliśmy trochę różnorodności. Fajnie wyszły testy medyczne. Nasi wychowankowie, młodzi przecież zawodnicy, wypadli bardzo dobrze. Dlatego z niektórymi będzie już można popracować indywidualne. Możemy ruszać z obciążeniami. Widać, że chłopaki w grudniu nie marnowali czasu, nikt nie przytył. Progi tlenowe też są na odpowiednim poziomie.
• Przygotowania rozpoczął pan z kilkoma nowymi zawodnikami...
– Ale z dwóch już zrezygnowałem – Francuza Marvina Assane i Litwina Aleksandrasa Osetrovasa. To są młodzi i utalentowani gracze, jednak słabo wypadli pod względem wydolnościowym. A my nie chcemy tracić czasu. Tym bardziej, że mamy swoich piłkarzy i nie sensu, aby ktoś zabieram im miejsce.
• Co z Radosławem Stefanowiczem i Cezarym Stefańczykiem?
–To są ciekawi zawodnicy i u nas mogliby występować na bokach defensywy. Oczywiście pod warunkiem, że wygraliby rywalizację. Myślę, że wiele wyjaśni się już w najbliższym tygodniu. Trudno powiedzieć czy ich zatrudnimy, bo to zależy od różnych czynników. Pamiętajmy, że już teraz mamy szeroką kadrę.
• Mimo to wymaga wzmocnień, nie tylko na bokach.
– Nam jest potrzebna ewolucja, a nie rewolucja. Nie chcemy podejmować pochopnych decyzji. I jeśli ktoś miałby przyjść, to ktoś inny musiałby odejść.
• Wciąż kilku piłkarzy ma kłopoty zdrowotne. Który z nich najszybciej wejdzie w normalny trening?
– Chyba Mateusz Żukowski... A długą już i tak listę wydłużył jeszcze Mateusz Pielach, który zgłosił kłopoty zdrowotne. Oni bardzo chcą, bo nawet po naszych występach w hali widać było jak błyszczą im się oczy.
• Turnieje halowe okazały się atrakcyjnym przerywnikiem, choć do tej pory nie stosowanym przez pana.
– Nie zastanawialiśmy się nawet chwili, przede wszystkim ze względu na szczytne idee obu imprez. W sobotę mieliśmy okazję wystąpić w turnieju organizowanym przez Jacka Bąka, a w niedzielę, przeciwko AZS UMCS Lublin, zagraliśmy dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Mogliśmy zmierzyć się Jagiellonią Białystok i byliśmy bliscy wygranej, prowadziliśmy już 2:0. Co prawda wynik nie był najważniejszy, ale każdy sportowiec zawsze chce wygrać.
• Kto zaprezentował się najlepiej?
– Wszyscy, w tym młodzi – Michał Paluch i Hubert Kotowicz. Byłem nawet zdziwiony, że zagrali tak dobrze. Nasza szatnia jest przyjazna dla młodych chłopców. Muszę jednak przyznać, że jestem zwolennikiem utrzymania w niej hierarchii. Widać, że "fala” w Łęcznej nie jest taka straszna. (śmiech) Będę naszą młodzież zabierał także na sparingi z ekstraklasą. Z Koroną Kielce zagramy 23 stycznia, trzy dni później z Polonią Warszawa, a 31 stycznia zmierzymy się z Legią Warszawa. Dla nich nie będzie lepszej szkoły.
• A panu jak się grało w hali?
– Dobrze się czułem, mimo że teraz mam więcej kilogramów, a mniej włosów. Oczy czasem chcą więcej niż się naprawdę da, ale jak się lobuje Jurka Dudka to radość zawsze jest ogromna.