Dziś o godz. 20.40 na Estadio da Luz w Lizbonie Real i Atletico zmierzą się w finale Ligi Mistrzów. Już sam awans podopiecznych Diego Simeone do kluczowej fazy rozgrywek Champions League był sporym zaskoczeniem. W samym finale z Królewskimi nie stoją oni jednak na przegranej pozycji.
El Derbi Madrileno od zawsze budziły emocje nie tylko piłkarskie. To starcia dwóch klubów, których kibice, delikatnie mówiąc, nie przepadają za sobą, a zaszłości sięgają znacznie dalej niż starcia charyzmatycznych prezydentów – nieżyjącego już Jesusa Gila i Florentina Pereza.
Przydomek Królewscy nie wziął się znikąd. Real to klub o arystokratycznych korzeniach, na którego mecze w początkowych latach działalności przychodzili głównie bogaci mieszkańcy Madrytu o prawicowych poglądach, których stać było na płacenie za horrendalnie drogie wejściówki.
Ich przeciwieństwem byli fani Atletico, wśród których dominowali biedni robotnicy, utożsamiający się z lewicą. Dziś w gronie kibiców obu klubów można znaleźć cały przekrój społeczeństwa, ale silne animozje w dalszym ciągu są odczuwalne.
Gdyby przed rozpoczęciem sezonu zapytać ekspertów piłkarskich, na kogo postawiliby typując wynik finału, zdecydowana większość wybrałaby Real. W maju nie jest to już jednak równie oczywiste.
Los Rojiblancos mądrze prowadzeni przez znakomitego w roli szkoleniowca Diego Simeone mają za sobą najlepsze rozgrywki od lat. Wywalczyli już mistrzostwo Hiszpanii, ale ich apetyty są znacznie większe. Sięgają pierwszego w historii klubu Pucharu Mistrzów.
Real w przeciwieństwie do Atletico wie, jak smakuje zwycięstwo w Champions League. Wygrywał ją dziewięć razy, co czyni go najbardziej utytułowanym klubem na świecie. Cristiano Ronaldo i spółka marzą jednak o magicznej La Decima, czyli dziesiątym triumfie.
Trenerzy obu zespołów narzekają na problemy kadrowe. Carlo Ancelotti będzie mógł skorzystać co prawda z usług największych gwiazd – CR7 i Garetha Bale'a, ale wykluczony jest występ pauzującego za kartki Xabiego Alonso. Pod znakiem zapytania stoi też gra rehabilitantów: Karima Benzemy oraz Pepe.
Z kolei w sztabie Atletico robi się wszystko, żeby postawić na nogi Diego Costę. Najlepszy strzelec mistrzów Hiszpanii tuż przed finałem udał się niekonwencjonalne leczenie do Belgradu, ale czy wygra walkę z czasem?
Lizbona jest już gotowa na finał Ligi Mistrzów. W centrum miasta na każdym kroku widoczne są ekspozycje, przypominające o sobotnim święcie futbolu
Transmisja w TV i internecie
Sobotnie spotkanie Atletico z Realem będzie można obejrzeć na żywo w TVP1, NC+ oraz w Internecie na stronie sport.tvp.pl.
Na antenie NC+ przedmeczowe studio zacznie się o godz. 19.30, a 70 minut później rozpocznie się transmisja meczu.
Jeszcze wcześniej nadawanie rozpocznie telewizja publiczna. Studio wystartuje już o godz. 16.15 w TVP Sport, a od 20.20 transmisję będzie można oglądać w TVP1.
Istnieje także możliwość śledzenia spotkania za pośrednictwem Internetu. Relacja z Estadio da Luz w serwisie sport.tvp.pl będzie dostępna już godzinę przed meczem (m.in. przyjazd zawodników, rozgrzewka), a także godzinę po spotkaniu (m.in. konferencje prasowe).