Reprezentacja Polski po emocjonalnej huśtawce pokonała 4:2 Czarnogórę i przypieczętowała pierwsze miejsce w eliminacyjnej grupie E
Po wygranym 6:1 meczu z Armenią, Polacy potrzebowali tylko jednego punktu, żeby zapewnić sobie awans na Mundial. W ekipie Adama Nawałki minimalistów jednak nie ma, dlatego nikt nie zamierzał zadawalać się remisem.
Spotkanie z Czarnogórą rozpoczęło się dla Biało-Czerwonych równie znakomicie, jak czwartkowy mecz w Erywaniu. Już w 6 min objęliśmy prowadzenie po składnej akcji całego zespołu, zakończonej celnym strzałem Krzysztofa Mączyńskiego. Co ciekawe, była to pierwsza, klarowna okazja naszej reprezentacji tego wieczora. Chwilę później Czarnogórcy wyszli z groźną kontrą, ale na posterunku był Wojciech Szczęsny, który uprzedził szarżującego rywala, wygarniając mu piłkę spod nóg.
To był niejako zwiastun tego, co miało dziać się na murawie przez kilka kolejnych minut. Nie mając nic do stracenia piłkarze z Bałkanów przycisnęli, spychając naszych zawodników do defensywy. Szczęsny miał pełne ręce roboty. Najpierw został zmuszony do interwencji przez Filip Stojkovica, a chwilę później przeciął groźne dośrodkowanie, uniemożliwiając oddanie strzału Fetisowi Becirajowi.
Polacy przetrwali jednak ten trudny okres, a akcja z 16 minuty pokazała potencjał naszej drużyny. Piotr Zieliński po przebojowym rajdzie efektownym podaniem uruchomił Roberta Lewandowskiego, a ten niemal natychmiast odegrał do Kamila Grosickiego, który mając przed sobą tylko golkipera Czarnogórców, nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki do siatki.
Popularny Grosik w dogodnej sytuacji znalazł się także chwilę później po podaniu Zielińskiego, ale wówczas zamiast podawać do lepiej ustawionego Lewandowskiego, zdecydował się na strzał z pierwszej piłki i przeniósł futbolówkę wysoko nad poprzeczką.
Polska - Czarnogóra 4:2 - skróty i bramki (YouTube)
W 29 min podopieczni Ljubisy Tumbakovicia mieli najlepszą okazję, po tym jak skiksował Kamil Glik, ale Vladimir Jovovic mają przed sobą tylko Szczęsnego uderzył niecelnie. Czarnogórcy mimo niekorzystnego wyniku nie poddawali się, raz po raz zagrażając naszej bramce. W pierwszej połowie nie udało im się znaleźć jednak sposobu na dobrze dysponowanego golkipera Juventusu Turyn. Po przerwie długo też nic na to nie wskazywało. Aż do 78 min, kiedy wprowadzony chwilę wcześniej Stefan Mugosa, zmusił Szczęsnego do kapitulacji.
Chłopcy Nawałki sami się o to jednak prosili, bo poczuli się chyba nieco zbyt pewnie. Mając dwubramkowe prowadzenie, nie forsowali już tempa, czekając raczej na ostatni gwizdek sędziego. Kontaktowy gol nie sprawił jednak, że nasz zespół wrócił do dobrej gry. Pięć minut później Żarko Tomasević strzałem po koźle doprowadził do wyrównania. I zaczęła się nerwówka.
- Zrobiło się gorąco, ale od czego mamy Roberta? To jest pan piłkarz. Cieszę się, że mogę grać w jego czasach - powiedział po meczu Szczęsny.
Rzeczywiście, najskuteczniejszy strzelec w historii eliminacji do mistrzostw świata w strefie europejskiej znów wziął odpowiedzialność na swoje barki. Lewandowski wykorzystał błąd bramkarza Czarnogóry i strzałem do pustej bramki przypieczętował awans na mistrzostwa świata, trafiając po raz 16 w obecnej kampanii. Chwilę później po akcji Jakuba Błaszczykowskiego, rywale sami skierowali piłkę do własnej bramki. Dopiero wówczas wszyscy kibice odetchnęli z ulga.
- Jedziemy do Rosji i to jest w tej chwili najważniejsze. Spełnimy swoje marzenia, bo jako mali chłopcy wszyscy marzyliśmy kiedyś, żeby zagrać na mistrzostwach świata. Marzyliśmy też, żeby osiągnąć na nich sukces, ale nie chciałbym bawić się w jakiekolwiek obietnice - stwierdził Szczęsny.
Polska – Czarnogóra 4:2 (2:0)
Bramki: Mączyński (6), Grosicki (16), Lewandowski (86), Stojković (87 samobójcza) – Mugosa (78), Tomasevic (83).
Polska: Szczęsny – Piszczek (46 Rybus), Glik, Pazdan, Bereszyński – Krychowiak, Mączyński (90 Wolski) – Błaszczykowski, Zieliński, Grosicki (90 Makuszewski) – Lewandowski.
Czarnogóra: Petkovic – Stojkovic, Klimenta, Mijuskovic, Tomasevic – Vukcevic, Scekic – Jankovic, Ivanic (67 Haksabanovic), Jovovic (77 Mugosa) – Beciraj.
Żółte kartki: Vukcevic, Beciraj, Ivanić.
Sędziował: Daniele Orsato (Włochy). Widzów: 57 538.