Podopieczni trenera Jurija Szatałowa w niedzielę pokonali na wyjeździe Sandecję. Najpierw gola dla gospodarzy strzelił Adam Mójta, wyrównał na dwie minuty przed końcem Arkadiusz Woźniak, a na sekundy przed ostatnim gwizdkiem bramkę na wagę trzech punktów strzelił Nikolaj Kozacuks.
Na środku obrony ponownie zagrał Marcin Kalkowski, a Bartosz Kwiecień wylądował na ławce rezerwowych. Ale najbardziej "spektakularną” roszadą był powrót do drużyny Veljko Nikitovicia. Choć kto wie, czy tak by się stało, gdyby w poprzedniej serii urazu nie nabawił się Lukas Bielak.
Dla Serba był to pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce od 3 listopada ubiegłego roku. Później ze względu na kłopoty zdrowotne stracił miejsce w podstawowym składzie.
Górnik w tym sezonie dobrze radzi sobie na wyjazdach, ale od pewnego momentu Sandecja z własnego stadionu uczyniła twierdzę. Po raz ostatni podopieczni Ryszarda Kuźmy przegrali u siebie 24 sierpnia 2013 roku, ulegając 0:3 Arce Gdynia.
Od tamtej pory wizyty w Nowym Sączu nie były niczym przyjemnym dla zespołów przyjezdnych. Po trzy punkty straciły tutaj między innymi Bełchatów, Katowice, Dolcan i Olimpia. Górnik też był tego bardzo bliski...
Do przerwy łęcznianie mieli swoje okazje, aby wyjść na prowadzenie. Jak zwykle strzałów z dystansu próbował Paweł Zawistowski, lecz były one nieskuteczne. Kilka szans miał też Zwoliński, ale w bramce rywali dobrze spisywał się Marcin Cabaj.
W 27 min bliski powodzenia był natomiast Bartłomiej Niedziela, jednak zabrakło mu trochę szczęścia, ponieważ trafił w słupek. Szkoda, że przyjezdni nie udokumentowali posiadanej przewagi, bo w drugiej części kosztowało to mnóstwo nerwów.
Po zmianie stron znowu uderzał Zawistowski i Grzegorz Bonin, a później działo się już niewiele ciekawego pod obiema bramkami. Aż do 75 min, kiedy za zagranie piłki ręką w polu karnym przez Macieja Szmatiuka sędzia wskazał na punkt jedenastu metrów.
Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Adam Mójta. Zapachniało niespodzianką, równoznaczną z porażką lidera. Trenerskim nosem wykazał się jednak Jurij Szatałow. Zmiany wykonane przez szkoleniowca gości były prawdziwymi strzałami w dziesiątkę.
Dwa ciosy zadane w końcówce przez Górnika zupełnie odwróciły nastroje. Najpierw w 88 min do wyrównania doprowadził Arkadiusz Woźniak, który w efektowny sposób uderzeniem z powietrza skierował piłkę do siatki po podaniu Macieja Szmatiuka. A
le to nie był koniec emocji. Już w doliczonym czasie goście mieli rzut rożny i ponownie asystę zaliczył Szmatiuk. Zwycięskiego gola z bliska zdobył Nikolajs Kozacuks, wprowadzony na murawę kilka minut wcześniej. Lider pokazał charakter, robiąc następny krok w stronę ekstraklasy. Górnik jest już niepokonany od dwunastu kolejek.
Sandecja Nowy Sącz – Górnik Łęczna 1:2 (0:0)
Bramki: Mójta (74) – Woźniak (88), Kozacuks (93).
Sandecja: Cabaj – Makuch, Cicman, Bartków, Mójta (90 Gomez) – Bębenek, Nather, Szczepański (65 Fałowski), Grzeszczyk, Frańczak – Górski (80 Urban).
Górnik: Prusak – Mraz, Kalkowski, Szmatiuk, Sasin – Niedziela (65 Bozok), Nowak, Nikitović, Zawistowski (69 Woźniak), Bonin (86 Kozacuks) – Zwoliński.
Żółte kartki: Bartków, Górski, Makuch, Szczepański – Zawistowski, Szmatiuk, Kozacuks.
Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).