W Afryce komentował w czapce i zimowej kurtce. Teraz wrócił do Polski, gdzie w cieniu jest 35 stopni. Nie ma za to wuwuzeli. Rozmowa z Tomaszem Jasiną, komentatorem sportowym TVP.
– Po afrykańskim zimnie, upał w Polsce jest nawet przyjemny. W RPA temperatury w ciągu dnia oscylowały w okolicach 20 stopni. Jednak w nocy było już znacznie gorzej, bo słupek rtęci często spadał poniżej 0. Jednak ekipa TVP była przygotowana na taką pogodę, więc warunki panujące w RPA nie były dla nas zaskoczeniem. Zresztą zabrałem ze sobą przede wszystkim odzież zimową. Przydała się ona zwłaszcza podczas meczu Argentyny z Koreą Południową, kiedy komentowałem ubrany w czapkę, zimową kurtkę i buty. Było wtedy 7 stopni, ale silny wiatr potęgował zimno.
• Słyszałem, ze musiał pan odmrażać szyby w samochodzie...
– Rzeczywiście. Cztery mecze komentowałem w Bloemfontein, gdzie temperatury są dużo niższe niż w Johanesburgu. W nocy były nawet -4 stopnie Celsjusza. Komentator zaczyna pracę dość wcześnie, więc kiedy wstawałem musiałem sporo namęczyć się nad doprowadzeniem szyb do stanu używalności.
• "Wuwuzele” i "Jabulani”: te dwa słowa przez miniony miesiąc zostały odmienione przez wszystkie przypadki...
– Wuwuzele dodały kolorytu tej imprezie. One były obecne w kulturze afrykańskiej już przed mistrzostwami. Ich krytyka nic nie da, bo Afrykańczycy je kochają. Owszem, były uciążliwe, ale po kilku dniach można było się do nich przyzwyczaić. A Jabulani? O niej zapomnimy od razu po mistrzostwach, a ta futbolówka szybko trafi do muzeum. Ale nie jestem zwolennikiem usprawiedliwiania nią słabych wyników niektórych ekip. Piłka była jednakowa dla wszystkich.
• Jednak jest to pewnego rodzaju paradoks. Jabulani w założeniu jej twórców miała sprawić, że będzie padać więcej bramek. Okazało się, że ogromne problemy z jej opanowaniem mają również napastnicy.
– Sven Goran Eriksson, trener Wybrzeża Kości Słoniowej, domagał się zmiany piłki w trakcie mistrzostw. Twierdził, że faworyzuje ona Niemców, którzy grali nią w rozgrywkach ligowych. Ale przecież innym federacjom nikt nie zabronił korzystać z niej przed mistrzostwami. O tym, że afrykański turniej będzie rozgrywany tą piłką wiedziano od dawna. Według mnie te dywagacje na temat wpływu Jabulani na poziom mundialu nie mają najmniejszego sensu.
• Poziom mistrzostw rozczarował?
– Nie. To były dość dobre mistrzostwa. W pierwszych meczach poziom nie powalał, ale od drugiej kolejki fazy grupowej emocji i ładnych zagrań było już znacznie więcej. Według mnie najlepszym spotkaniem turnieju było starcie Niemców z Anglią.
• Był to również mecz, który wstrząsnął mundialem. Zauważył pan ze stanowiska komentatorskiego, że piłka po strzale Franka Lamparda przekroczyła linię bramkową?
– Oczywiście. Od razu po jego strzale krzyknąłem "gol!”. Dopiero siedzący obok mnie Michał Kołodziejczyk pokazał, że sędzia nie uznał tej bramki. To skandal, bo piłka przekroczyła linię bramkową o 40 – 50 cm. Skoro ja, ze stanowiska komentatorskiego byłem w stanie dobrze ocenić tę sytuację, to nie wiem, jak sędzia asystent na boisku mógł tego nie zauważyć. FIFA do czasu mistrzostw była organizacją bardzo konserwatywną. Teraz, jeżeli chce, aby futbol nie zginął, musi zastanowić się nad zmianami.
• Jan Tomaszewski stwierdził, że wyniki mistrzostw świata zostały wypaczone. Przez błędy sędziów z turnieju odpadły Anglia, Meksyk i Szwajcaria...
– Jest kilka krajów, które mogą czuć się pokrzywdzone. Uważam, że Anglia i tak przegrałaby z Niemcami, bo tego dnia ekipa Joachima Loewa była znakomicie dysponowana. Oczywiście, można zastanawiać się, jaką taktykę obraliby "Wyspiarze” w drugiej połowie, gdyby remisowali. Teraz jest to jednak tylko gdybanie.
• Zaskoczył pana skład finału?
– Tak. Przed mistrzostwami stawiałem na drużyny z Ameryki Południowej. Niestety, bardzo zawiodła Brazylia, a jej selekcjoner, Carlos Dunga przegrał swoją wielką szansę. Jednak największym przegranym mistrzostw jest Diego Maradona. Z taką siłą w ataku Argentyna nie powinna odpaść tak wcześnie.
• Z drugiej strony "Boski Diego” znacznie poprawił swój wizerunek. Już nie jest postrzegany jako mały grubasek tonący w oparach kokainy.
– Dokładnie. Maradona chciał stworzyć rodzinną atmosferę i trzeba przyznać, że to mu się udało. Ale bez dobrych wyników, nie może być w drużynie pozytywnego klimatu. Wydaje mi się, że głównym powodem porażki Argentyny jest obrona. Defensorzy "albicelestes” byli jak tykająca bomba zegarowa. Ich poczynania były naprawdę trudne do przewidzenia.
• Kto był najlepszych piłkarzem mundialu?
– Według FIFA Urugwajczyk Diego Forlan.
• A według pana?
– Thomas Mueller. On dostał Złotego Buta i został najlepszym piłkarzem młodego pokolenia. Ten chłopak ma zaledwie 21 lat, a na boisku walczy bez najmniejszych kompleksów. Uważam, że brak Muellera w półfinale był jedną z przyczyn porażki Niemców z Holandią.
• Jaki to był mundial dla mieszkańców RPA?
– Trzeba spojrzeć na to w kilku aspektach. Organizacja tak dużej imprezy była dla RPA ogromnym wyzwaniem. Wydaje mi się, że pod tym względem gospodarze sprostali temu zadaniu. Za to rozczarowali od strony sportowej. Dla mieszkańców kontynentu afrykańskiego najważniejsze było, aby chociaż jeden zespół z "Czarnego Lądu” znalazł się w półfinale. Najbliżej zrealizowania tego celu była Ghana. Spodziewałem się więcej po Wybrzeżu Kości Słoniowej czy Kamerunie. Myślę, że te drużyny zapłaciły cenę za wysiłek włożony podczas Pucharu Narodów Afryki. Piłkarze tych ekip byli przemęczeni. Poza tym brakowało im formy. W Afryce jest sporo zdolnych zawodników, ale podczas mundialu prezentowali się słabo.
• Co zrobi RPA z tyloma pięknymi stadionami?
– To jest odwieczny problem gospodarzy. Weźmy za przykład Portugalię, organizatora mistrzostw Europy w 2004 r. Tam również zbudowano piękne stadiony, które teraz stoją puste. W RPA piłka nożna znajduje się dopiero na trzecim miejscu pod względem popularności. Zdecydowanie wyżej stoją krykiet i rugby. Wydaje mi się, że RPA będzie chciało pójść za ciosem – już wspominano o tym, że Johannesburg chce zorganizować letnie igrzyska olimpijskie.
• Afryka wykorzystała swoją szansę?
– Zdecydowanie tak. Podczas mistrzostw świata zainteresowanie Afryką zdecydowanie wzrosło. Nie chodzi tu tylko o samo RPA, ale o cały kontynent. Dla nas wszystkich do tej pory Afryka była bardzo odległą krainą. Ten miesiąc pokazał, że RPA to normalny kraj, który jest zdolny zorganizować wielką imprezę.