

Każda seria ma swój koniec. Na inaugurację ósmej kolejki BKS Bodaczów pojechał do pobliskiej Zawady na mecz z Gryfem Gminą Zamość. Mecz miał swoje smaczki i był niezwykle emocjonujący – padło w nim pięć goli, a sędzia pokazał dwie czerwone kartki. Lepsi okazali się gospodarze, którzy tym samym wskoczyli do ścisłej czołówki rozgrywek. Dla ekipy z Bodaczowa była to natomiast pierwsza porażka w tym sezonie

Piątkowy mecz otworzył ósmą serię gier i był również hitem tej kolejki. Drużyna z Bodaczowa w poprzednich siedmiu spotkaniach odniosła komplet zwycięstw i jechała na trudny teren z zamiarem podtrzymania świetnej passy. Gryf chciał jednak zepsuć perfekcyjną statystykę gości i szybko zabrał się do pracy.
Już w piątej minucie wynik spotkania w Zawadzie otworzył Bartłomiej Sienkiewicz. Gospodarze poszli za ciosem. W 18 minucie do siatki trafił Myron Vistovskyi i do przerwy Gryf prowadził dwoma golami.
Po zmianie stron miejscowi nie zamierzali spuszczać z tonu. Kilka minut po wznowieniu gry do bramki BKS trafił Oleksandr Kushch-Vasylyshyn i spadkowicz był bardzo blisko zgarnięcia trzech punktów. Sytuacja zespołu trenera Sebastiana Luterka nieco skomplikowała się w 70 minucie. Wówczas za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Jakub Laskowski. Grający w przewadze jednego zawodnika przyjezdni zdołali strzelić gola honorowego w 88 minucie po strzale Mateusza Wróbla. Chwilę później za dwie żółte kartki boisko musiał opuścić Michał Kić, a w doliczonym czasie gry wynik spotkania ustalił Kusch-Vasylyshyn.
– Każda seria ma swój koniec – mówi Krzysztof Hadło, trener BKS Bodaczów. – Gryf był zdecydowanie lepszym zespołem. Rywale przez większość spotkania przeważali i mieli więcej sytuacji bramkowych. Nam udało się nieco złapać kontakt po czerwonej kartce dla przeciwników. Zdobyliśmy gola na 1:3, a później mieliśmy jeszcze dwie sytuacje. Skończyło się jednak zasłużoną wygraną Gryfa – dodaje szkoleniowiec rewelacji rundy jesiennej.
– To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu choć wiadomo, że pojawiły się momenty kiedy rywal szukał swoich okazji. Miało to miejsce głównie wtedy, gdy graliśmy w osłabieniu jednego zawodnika. Nie było jednak tak, że w 10-ciu tylko się broniliśmy o czym świadczy strzelona przez nas jeszcze jedna bramka w końcówce – mówi Sebastian Luterek, trener Gryfu Gmina Zamość. - Zależało nam żeby zagrać dobry mecz i osiągnąć korzystny rezultat. Tym bardziej, że było to spotkanie derbowe z dodatkowymi smaczkami. Niedawno pracowałem przecież w Bodaczowie, a część zawodników w przeszłości grała w Gryfie jak i w Bodaczowie. Padło pięć bramek, były czerwone kartki, mecz odbył się przy sztucznym oświetleniu, a kibice również dopisali – dodał szkoleniowiec ekipy z Zawady.
Gryf Gmina Zamość – BKS Bodaczów 4:1 (2:0)
Bramki: Sienkiewicz (5), Vistovskyi (18), Kusch-Vasylyshyn (52, 90) – Wróbel (88).
Gryf: Pędzich – Posikata, Denkiewicz, Sienkiewicz (70 Krzywonos), Kierepka, Kusch-Vasylyshyn (90+4 Gajewski), Vistovskyi (86 Ziemba), Małecki, Laskowski, Sałamacha, Pupeć (90 Poździk).
Bodaczów: Lembryk – J. Baran, Kić, Chodacki, P. Cymerman (86 Berdak), D Dołba, D. Kurzawa, S. Kurzawa (46 D. Baran), Mazur (60 Woźniak), Sas (46 A. Cymerman), Wróbel.
Czerwone kartki: Laskowski (70–za dwie żółte) – Kić (90-za dwie żółte)
Sędziował: Kluk.
