Mecz z Chrobrym Głogów to przedostatni akord listopadowego maratonu szczypiornistów Azotów. Rozgrywanie spotkań co trzy dni związane jest z udziałem puławian w europejskim Challenge Cup.
Puławscy szczypiorniści rozpoczynają rundę rewanżową superligi. Ich rywalem będzie Chrobry Głogów, zespół, który nie leży podopiecznym trenera Kowalczyka. Przez pięć lat rywalizacji obu ekip w ekstraklasie, Azoty tylko raz wywiozły komplet punktów z Dolnego Śląska.
Po sobotniej porażce w Challenge Cup z Macedończykami zawodnicy Azotów powtarzali jak mantrę, że dla nich ważniejsza od europejskich pucharów jest polska liga. To za wyniki w tych rozgrywkach są przede wszystkim rozliczani.
W środę będą mieli okazję pokazać, że nie były to puste słowa. Szansa wyeliminowania Tikveshu wciąż jest sprawą otwartą, jednak trudno uwierzyć, że rywale wypuszczą z rąk okazję, jaka się przed nimi otworzyła.
Wywieź korzystny rezultat z Głogowa nie będzie łatwo. Po raz ostatni puławianie wygrali z Chrobrym na wyjeździe 17 marca 2007 roku (35:31). Dlaczego Azoty nie mogą znaleźć sposobu na tego rywala? – Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi – mówi bramkarz Azotów Piotr Wyszomirski.
– Czasami zdarzają się takie zespoły, z którymi trzeba męczyć się niemiłosiernie. Jesteś skoncentrowany na maksa, walczysz, a mimo to i tak przegrywasz.
Golkiper z Puław zaczął już trenować z drużyną i znalazł się w autokarze na środowe spotkanie. Dzięki temu pierwszy bramkarz Maciej Stęczniewski, będzie mógł liczyć na zmianę.
– Naderwany mięsień już mniej boli, wszystko wraca do normalności. Jestem gotowy, aby pomóc kolegom w Głogowie – przekonuje Wyszomirski.
– Jestem spokojny o przygotowanie kondycyjne zespołu – mówi Bogdan Kowalczyk, szkoleniowiec Azotów. – Gorzej jest z czasem na przećwiczenie rozwiązań taktycznych pod kątem kolejnego rywala. Po wyprawie do Głogowa czeka nas nocna podróż powrotna. A już w piątek o godz. 5 wyjedziemy do Warszawy i polecimy do Macedonii.
Czego mogą spodziewać się kibice po dzisiejszym występie puławian? – Drużyna z Głogowa jest młoda, ciekawa i perspektywiczna. To już nie jest ten sam Chrobry, co w ubiegłym sezonie.
Pamiętamy, jak nas ograł na inaugurację. Choć doskonale wiemy, że we wrześniu byliśmy poważnie osłabieni. Będziemy walczyć, a o zwycięstwie zadecydują niuanse, jedna kontra, wykorzystana sytuacja czy interwencja bramkarza – przekonuje Kowalczyk.