

To nie jest pomoc. To jest skrajna nieodpowiedzialność - tak opiekunowie zwierząt z zamojskiego schroniska oceniają porzucenie tam w wyjątkowo chłodną noc dwóch małych kotków.

O zdarzeniu, do którego doszło wieczorem w czwartek 25 września Schronisko dla bezdomnych zwierząt poinformowało dzisiaj w mediach społecznościowych, zamieszczając obraz zarejestrowany przez kamerę monitoringu.
Na filmie widać, jak ktoś już po zmroku podchodzi pod bramę i kładzie coś przed nią, a później znika.
Jak się okazuje, w pudełku po butach były dwa maleńkie kotki. W żaden inny sposób nie zostały zabezpieczone.
"Temperatura w nocy spadła do 2 stopni Celsjusza. Schronisko otwiera się dopiero o 7 rano. Przez całą noc te maleństwa były zdane wyłącznie na siebie" - ubolewają pracownicy schroniska.
Zwierzątka zdołały samodzielnie wydostać się z pudełka. Zostały znalezione dopiero rano. Na dodatek były wtedy zaledwie kilka metrów od wybiegu dla psów. Łatwo sobie wyobrazić, ze ta samotna wędrówka mogła się dla nich skończyć po prostu tragicznie.
"Naraziłeś je nie tylko na wychłodzenie, ale i na rozszarpanie przez psy" - czytamy w poście.
Schronisko zapowiada, że tego rodzaju zachowań nie będzie przemilczać, ale nagłaśniać i zdecydowanie potępiać.
"Nie jesteśmy anonimową instytucją z magiczną mocą ratowania każdego zwierzaka bez względu na okoliczności. Jesteśmy ludźmi, którzy dzień po dniu walczą o każde życie – ale potrzebujemy współpracy, nie bezmyślności i tchórzliwego podrzucania zwierząt po godzinach" - piszą opiekunowie bezdomnych zwierzaków i podpowiadają:
"Jeśli nie wiesz, co zrobić – zadzwoń. Napisz. Zapytaj. Ale nie skazuj niewinnych, bezbronnych istot na cierpienie, bo boisz się odpowiedzialności".
