KPR Padwa Zamość pożegnała się ze swoimi kibicami wygraną z Warmią Energa Olsztyn 33:27.
Zamościanie mierzyli się ze spadkowiczem i byli faworytem. Gospodarze mieli też dodatkową motywację - zamierzali zrewanżować się za porażkę z poprzedniej serii gier. Przegrali wówczas na wyjeździe z KPR Autoinwest Żukowo 28:36. Takim wynikiem KPR Padwa zamknęła sobie drogę do awansu na pozycję wyższą niż siódma.
- Zagraliśmy fatalny mecz i jest nam naprawdę strasznie głupio - ocenił spotkanie w Żukowie szkoleniowiec Padwy Zbigniew Markuszewski. - O poziom motywacji zespołu przed ostatnim meczem sezonu jestem spokojny - dodawał opiekun zamościan.
Gospodarze rozpoczęli od trafienia Łukasza Orlicha w drugiej minucie. Chwilę później na 2:1 podwyższył Tomasz Fugiel. W 18 min Łukasz Szymański wyprowadził KPR Padwę na sześć bramek przewagi (13:7). Taką zaliczkę miejscowi utrzymali po pierwszej połowie.
W drugiej bracia Szymon i Tomasz Fugiel trafili na 22:15. Prowadzenie zamościan, między 39., a 48. min, powiększyło się do 10 bramek (30:20). W końcówce gospodarze nieco odpuścili, co wykorzystali goście z Olsztyna. Pięć minut przed końcem przewaga stopniała do siedmiu goli (32:25). Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Padwy 33:27.
KPR Padwa Zamość – Warmia Energa Olsztyn 33:27 (20:14)
KPR Padwa: Gawryś, Proć – T. Fugiel 7, Orlich 6, Bączek 4, Czerwonka 3, Szymański 3, Sz. Fugiel 2, Puszkarski 2, Skiba 2, Adamczuk 1, Bajwoluk 1, Mchawrab 1, Bajwoluk 1, Pomiankiewicz. Kary: 6 minut.
Mieli mecz pod kontrolą
W ostatniej kolejce sezonu AZS AWF Biała Podlaska pokonał MKS Wieluń 34:25
Gospodarze chcieli pożegnać się z kibicami wygraną. Od początku próbowali narzucić swój styl. Po 10 minutach prowadzili 6:1. Po chwilowym szoku rywale otrząsnęli się z przewagi akademików i zabrali do odrabiania strat. W 20 min na tablicy wyników było już tylko 7:4 dla miejscowych. Tylko trzy bramki zaliczki nie wybiły jednak gospodarzy z rytmu. Podopieczni grającego trenera Marcina Stefańca robili swoje. Bialscy kibice mogli liczyć na skuteczność Norberta Maksymczuka, któremu pomagali Daniel Szendzielorz i Patryk Niedzielenko. Efekt? Po pierwszej połowie prowadzenie bialczan wynosiło już sześć bramek (16:10).
Po zmianie stron akademicy grali swoje. W dobrej dyspozycji był bramkarz AZS AWF Wiktor Kwiatkowski. Golkiper wychodził obronną ręką z potyczki z zawodnikami z Wielunia. Po 10 minutach gry gospodarze powiększyli prowadzenie do 10 goli (25:15). W końcówce goście zdołali zniwelować straty wykorzystując rozluźnienie bialskiej defensywy. Ostatecznie przewaga podopiecznych trenera Stefańca stopniała do dziewięciu trafień (34:25). Bialczanie zakończyli sezon na najniższym stopniu podium.
AZS AWF Biała Podlaska - MKS Wieluń 34:25 (16:10)
AZS BP: Adamiuk, Wiejak, Kwiatkowski - Maksymczuk 7, Łazarczyk 2, Tarasiuk 1, Niedzielenko 7, Szendzielorz 1, Stefaniec 2, Mazur 5, Kozycz 1, Kandora 4, Antoniak 1, Baranowski 1, Wójcik 2, Wojnecki. Kary: 8 minut.