Lublinianki do tego spotkania podchodzą bardzo poważnie. W końcu cały czas bronią pierwszego miejsca przed rozpoczęciem fazy play-off.
– Zawody w Koszalinie są dla nas najważniejsze, bo wygrana praktycznie zapewni nam już pierwszy plac. Chociaż nie ukrywam, że Politechnika ostatnio zaskakuje. Pokonała Ruch Chorzów, a kilka dni temu Zagłębie i to na wyjeździe. Na pewno rywalki są w dobrej formie i wiedzą o naszych kłopotach kadrowych. Czeka nas trudne zadanie, ale liczymy na wygraną – przekonuje trener SPR Edward Jankowski.
Szkoleniowiec wielokrotnych mistrzyń Polski ostatnio miał spory ból głowy, bo Kristina Repelewska z powodu urazu w ogóle nie pojawiła się na parkiecie. Dodatkowo z urazem grała Alina Wojtas. Teraz obie powinny pomóc koleżankom.
– Alina wróci już na 80 procent, Krysta raczej także będzie mogła zagrać. Ma nas wspierać do meczów w Pucharze Polski, a później przejść zaplanowaną operację. Powoli zaczynają się jednak ruszać inne kontuzjowane zawodniczki. Większość już trenuje z piłkami, więc wkrótce powinniśmy mieć do dyspozycji szerszą kadrę. W zasadzie jedynie Alesia Mihdaliova jest poza zajęciami – dodaje Jankowski.
SPR w tym sezonie dobrze radzi sobie w meczach z Politechniką. Obie drużyny zagrały już ze sobą trzy razy. I zawsze górą były Małgorzata Majerek i jej koleżanki. W spotkaniu ligowym drużyna z Lublina pokonała przeciwniczki 37:28. Dwa kolejne zwycięstwa SPR dołożyło w rozgrywkach PGNiG Pucharu Polski. Najpierw na wyjeździe 39:32, a później przed własną publicznością różnicą 10 bramek (35:25).
SPR BEZ TRANSFERÓW
Do wczoraj kluby PGNiG Superligi mogły dokonywać transferów. Działacze klubu z Lublina nie sprawili jednak kibicom żadnej niespodzianki i do zespołu nie dołączyła nowa zawodniczka.
– Nie mogliśmy sobie pozwolić na żadne ruchy. Bardziej staraliśmy się zatrzymać wszystkie piłkarki w Lublinie – mówi trener Jankowski.