MKS Lublin rozpoczął podróż na Węgry. Po drodze zagra jednak w czwartek z Olimpią-Beskid Nowy Sącz
Już w środę lublinianki wyruszyły do Nowego Sącza, gdzie w czwartek zmierzą się z Olimpią-Beskid Nowy Sącz.
– Wiadomo, że większość z nas jest myślami przy Lidze Mistrzyń, bo gra w tych rozgrywkach to niesamowita frajda. Nie możemy jednak zapominać o własnym podwórku. Olimpia nie odda nam punktów za darmo – twierdzi Joanna Drabik, obrotowa MKS.
Po tym spotkaniu mistrzynie Polski udadzą się autokarem na Węgry, gdzie w niedzielę zmierzą się z FTC Rail Cargo Budapeszt.
W składzie na dzisiejszy mecz można spodziewać się kilku niespodzianek. W Nowym Sączu zabraknie najprawdopodobniej Weroniki Gawlik, która wciąż leczy kontuzjowane kolano.
Wprawdzie pierwszą bramkarką lubelskiej ekipy jest Jekaterina Dżukjewa, ale Edward Jankowski może dać nieco wytchnienia mocno eksploatowanej Bułgarce.
Wobec tego otwiera się szansa dla Aleksandry Baranowskiej. 24-latka ostatnio błysnęła w meczu rezerw i zasygnalizowała, że chce częściej pojawiać się w składzie pierwszej drużyny.
Cieszy również, że w ekipie MKS pojawia się coraz więcej młodych zawodniczek. Bardzo istotne role w tym sezonie odgrywają Drabik i Katarzyna Kozimur. Obie zawodniczki mają po dziewiętnaście lat i już pokazały, że Edward Jankowski będzie miał z nich sporo pożytku.
– Dobrze odnalazłam się drużynie. Wprawdzie byłam długo kontuzjowana, ale nie trzeba bać się o moją kondycję, bo miałam specjalny tryb przygotowawczy nakreślony przez trenera Dariusza Szymczuka – wyjaśnia Drabik.