MKS Lublin w niedzielę zmierzy się z FTC-Rail Cargo Budapeszt
W niedzielę zmierzą się jednak z węgierskim FTC-Rail Cargo Budapeszt – ekipą, która w opinii wielu ekspertów jest w zasięgu lublinianek.
– Przez ponad dziewięć lat nie było nas w Lidze Mistrzyń. Kiedy wróciliśmy, okazało się, że Europa wyprzedza nas o wiele lat. Próbujemy ją gonić, ale nie da się tego zrobić w kilka tygodni. Między innymi, dlatego w dwóch pierwszych meczach zapłaciliśmy frycowe.
Wszyscy uczymy się Champions League. Już wiemy, że nie ma co liczyć na słabe punkty rywali, bo ich po prostu nie ma. W większości wypadków są to drużyny absolutnie kompletne – twierdzi Edward Jankowski, trener MKS Lublin.
Rzeczywiście, w składzie FTC ciężko jest wskazać luki. Największymi gwiazdami ekipy są Zsuzsanna Tomori i Mónika Kovacsicz. Ta druga na co dzień występuje na pozycji obrotowej i jest żywą legendą węgierskiego szczypiorniaka.
W przeszłości grała m.in. w Gyori oraz Viborgu, z którym dwukrotnie wygrywała Ligę Mistrzyń. W barwach reprezentacji narodowej była brązową medalistka mistrzostw świata (2005) i Europy (2012).
Po dwóch kolejkach Ligi Mistrzyń Węgierki mają na swoim koncie jedno zwycięstwo – w ostatniej serii spotkań sensacyjnie pokonały 27:25 Buducnost Podgorica. – FTC na własnym terenie jest piekielnie mocne.
One mają mnóstwo strzelb i grają zdecydowanie szybciej. Musimy błyskawicznie przeprowadzać piłkę z obrony do ataku. Jeżeli nie rzucimy przynajmniej ośmiu bramek z kontrataku, to nie mamy czego szukać w tym meczu.
A przecież musimy w końcu wywalczyć jakieś punkty. Wszystkim nam marzy się zajęcie co najmniej trzeciego miejsca w grupie, które pozwoli na grę w Pucharze Zdobywców Pucharów – tłumaczy Jankowski.
Lublinianki w podróż na Węgry wyruszyły już w środę, a po drodze zagrały jeszcze w Nowym Sączu z miejscową Olimpią-Beskid.
– W tym czasie naszą bazą noclegową była oddalona o kilkadziesiąt kilometrów od Nowego Sącza Krynica. Jednak w piątek po śniadaniu wymeldowujemy się i ruszamy na Węgry, gdzie odbędziemy co najmniej dwa treningi – wyjaśnia szkoleniowiec.
W autobusie zabrakło miejsca dla Weroniki Gawlik. Bramkarka MKS ma naciągnięte więzadło poboczne i przez trzy tygodnie będzie musiała odpoczywać od szczypiorniaka.
Mecz odbędzie się w położonym niedaleko Budapesztu Dabas. Jego początek zaplanowany został na godz. 14, a prowadzić go będą szwedzkie sędziny Alexandra Laurell i Natasha Engberg.
Bezpośrednią transmisję przeprowadzi telewizja nsport.