Dla puławskich kibiców szykuje się nie lada gratka. Sobotnim rywalem Azotów będzie naszpikowana reprezentantami Polski, a także graczami z Danii, Norwegii, Szwecji i Rosji, drużyna Wisły Płock. Początek spotkania o godzinie 18.
Goście, od stycznia tego roku, prowadzeni są przez duńskiego szkoleniowca Flemminga Olivera Jensena, który ściągnął do Płocka swoich rodaków: bramkarza Mortena Seiera i rozgrywającego Larsa Madsena. Przed tym sezonem "nafciarzy” zasili także rozgrywający z Norwegii Vegard Samdahl i Rosji – Aleksiej Pieskow.
Dołaczyli także Rosjanin Dymitrij Kuzilew (koło) oraz szwedzki skrzydłowy Joakim Backstrom. Z Piotrkowianina Piotrków Trybunalski dołączył również doświadczony skrzydłowy Arkadiusz Miszka. Tak wzmocniona ekipa ma zagrać wiosną o krążek z najcenniejszego kruszcu. Cel jest jasny – mistrzowski tytuł ma powrócić do Płocka.
Płocczanie planują przyjazd do Puław już w piątek. – Na mecze do drużyn oddalonych od Płocka dalej niż dwieście kilometrów, jeździmy dzień wcześniej – wyjaśnia rozgrywający Sebastian Rumniak, swego czasu występujący w Azotach.
– W każdym meczu walczymy o zwycięstwo, z takim zamiarem przyjeżdżamy do Puław. Dobrze by było, aby statystyka naszych spotkań pozostała niezmieniona, czyli same zwycięstwa na koncie Wisły – dodaje wiceprezes ds. sportowych w Płocku, były szkoleniowiec Bogdan Zajączkowski.
Dla Azotów sobotni mecz będzie ostatnią okazją do wypełnienia oczekiwań zarządu klubu. Działacze oczekują dwóch punktów do końca pierwszej rundy. Jeden szczypiorniści z Puław przywieźli przed tygodniem z Olsztyna, po remisie 23:23 z Travelandem.
Z Wisłą zadanie będzie zdecydowanie trudniejsze. Tym bardziej, że nadal kontuzjowani są bramkarz Piotr Wyszomirski oraz rozgrywający Oleg Siemionow. Pierwszy ma mocno podkręcony staw skokowy. Badanie USG pokazało także naderwanie więzadeł. Siemionow natomiast ma problemy ze ścięgnem Achillesa. W Wiśle urazy leczą Samdahl, Madsen i Rafał Kuptel.
Dla trenera Marka Motyczyńskiego sobotnie spotkanie, to także okazja do wspomnień. Szkoleniowiec Azotów, zanim wyjechał do Francji, przez cztery lata pracował w Płocku. Pod jego rządami, ówczesna Petrochemia – Wisła, dwukrotnie wywalczyła brąz, raz srebro i zdobyła Puchar Polski.
– Jeśli zaprezentujemy się tak, jak w Olsztynie, może być dobre widowisko. Po cichu liczę na małą niespodziankę. Może, w końcu, uda nam się zdobyć jakieś punkty z Płockiem – snuje plany trener Motyczyński.