Tego nikt się nie spodziewał. MKS Selgros rozgromił w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów duński Randers HK 27:18. I to na wyjeździe!
– Jeżeli uda nam się przywieźć do domu na tyle korzystny rezultat, aby rywalizacja była jeszcze otwarta, to wierzę, że mamy szansę na wyeliminowanie duńskiego zespołu – mówiła Włodek.
Początek wczorajszego meczu był wyrównany. Od stanu 2:2 przyjezdne całkowicie zdominowały mecz. I było, to widać po wyniku, bo mistrzynie Polski odskoczyły aż na sześć bramek (4:10). Duża w tym zasługa nie tylko dobrej postawy w ataku, ale także bramkarki. Ekaterina Dzhukeva dwoiła i troiła się między słupkami, a gospodynie nie mogły znaleźć na nią sposobu. Nawet z rzutu karnego.
Wysokie prowadzenie nieco uśpiło jednak lublinianki i Randers zdołało wrócić do gry, bo do przerwy było już jedynie 8:11. Po zmianie stron sytuacja się powtórzyła. Najpierw podopieczne trener Włodek ponownie odskoczyły na sześć bramek, ale Dunki nie dawały za wygraną i ich kolejny zryw pozwolił zbliżyć się do polskiej drużyny jedynie na trzy trafienia (12:15).
Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem w trudnej sytuacji Dzuheva znowu popisała się świetną interwencją, a skutecznie kontrę MKS Selgros wykończyła Dorota Małek. I znowu zrobiło się bezpiecznej (12:17). W kolejnych fragmentach trener miejscowych Mads Brandt kilka razy wycofywał nawet z gry swoją bramkarkę.
Ten manewr nie do końca się sprawdził, bo Alesia Mihdaliova i jej koleżanki nadal kontrolowały sytuację. Na dziewięć minut przed końcem zawodów nasze szczypiornistki miały w zapasie siedem goli i pewnie zmierzały po niespodziewany sukces.
Mimo solidnej zaliczki kibice z Lublina z utęsknieniem czekali na końcowy gwizdek. W końcu kilka miesięcy temu MKS Selgros zaliczył fatalną końcówkę meczu z Metz Handball w ramach Ligi Mistrzyń. Zmarnował wówczas trzy bramki przewagi w zaledwie 90 sekund. Powtórki z wątpliwej rozrywki jednak nie było.
Tym razem dystans między obiema ekipami jeszcze urósł. W ostatnich fragmentach spotkania z zimną krwią dogodne okazje wykorzystywały: Repelewska, Małgorzata Rola, czy Jessica Quintino, najskuteczniejsza piłkarka przyjezdnych (zapisała na swoim koncie osiem bramek – red). I ostatecznie nasze mistrzynie zakończyły zawody w bardzo dobrych humorach, bo zabrały do Polski aż dziewięć bramek zaliczki.
Spotkanie rewanżowe zostanie rozegrane w najbliższą niedzielę o godz. 15, w hali Globus, przy ul. Kazimierza Wielkiego. Na pewno trzeba będzie mieć się na baczności, ale chyba nawet najwięksi pesymiści nie wierzą, że Randers będzie w stanie odrobić tak duże straty.
Randers HK – MKS Selgros Lublin 18:27 (8:11)
Randers: Vojcic, Lundsby – Westberg 4, Gosse 3, Hojlund 3, Jonsdottir 2, Andersen 2, Johansen 2, Cuardado Dehesa 1, Heindahl 1, Schumacher, Christiansen, Dragenberg, Svangaard. Kary: 2 min.
MKS: Dzhukeva – Quintino 8, Mihdaliova 5, Małek 4, Rola 4, Repelewska 3, Gęga 1, Drabik 1, Skrzyniarz 1, Nestsiaruk. Kary: 10 min.
Sędziowali: Vadims Jaskins oraz Eduards Zabko (Łotwa).