Jutro w Gdyni rozpocznie się turniej Final Four Pucharu Polski. Trofeum broni lubelski SPR, który przed rokiem rozbił w finale Vistal Łączpol 43:29
Zespół ze Śląska w lidze zajmuje odległe dziesiąte miejsce. Dodatkowo Małgorzata Majerek i spółka rozbiły Ruch w pierwszej rundzie aż 36:20. Dwie godziny później Vistal Łączpol powalczy z Zagłębiem Lubin. Zwycięzcy obu spotkań zagrają w niedzielnym finale (17). O 14.30 przegrani zmierzą się w meczu o trzecie miejsce.
Lublinianki nad morze wyruszają dzisiaj o 8 rano. Na 18 mają zaplanowany ostatni trening przed turniejem. W ekipie SPR nie pojawiły się ostatnio żadne nowe kontuzje. Do dyspozycji będą także: Alina Wojtas i Kristina Repelewska. – Jedziemy do Gdyni tym samym składem, który wystąpił w ostatnim meczu ligowym z AZS Politechniką Koszalin. Nie było szans, żeby do gry już teraz wróciły zawodniczki, które od dłuższego czasu leczą urazy – mówi druga trenerka wielokrotnych mistrzyń Polski Sabina Włodek.
Klub z Lublina ma już w swoim dorobku 10 zwycięstw w rozgrywkach Pucharu Polski, ale zamierza po raz kolejny wywalczyć główne trofeum. – Chcemy powtórzyć sukces sprzed roku. Teoretycznie mamy najłatwiejszego przeciwnika w półfinale, ale wiadomo, że nikt nie odda nam zwycięstwa bez walki. Mimo wszystko liczymy, że uda się przejść pierwszą przeszkodę.
Trudno przewidzieć, kto może awansować do finału z drugiej pary. Vistal ma oczywiście przewagę własnego parkietu. Z drugiej strony Zagłębie gra ostatnio bardzo nierówno. Potrafi przegrać u siebie z Politechniką, na wyjeździe z Piotrcovią, by później łatwo ograć w Elblągu tamtejszy Start (w środę ekipa z Lublina wygrała w Elblągu aż 31:18 – red). Wszystko zweryfikuje boisko – przekonuje Sabina Włodek.
Trener Jankowski w ostatnim tygodniu nie oszczędzał swoich zawodniczek. Po wygranej w Koszalinie zespół odpoczywał w poniedziałek, ale we wtorek i środę przeprowadził po dwa treningi.