Azoty Puławy rozegrają dziś w Lizbonie spotkanie rewanżowe z Benficą w ramach ćwierćfinału Challenge Cup.
Po fatalnym pierwszym meczu na swoim parkiecie puławianie mają mocno ograniczone szanse na awans do kolejnej rundy. Przegraną różnicą aż ośmiu bramek (29:37) bardzo trudno będzie odrobić.
– Liczymy, że Portugalczycy będą przekonani o naszej słabości, a mając tak liczny zapas bramkowy, nieco nas zlekceważą – mówi prezes Azotów Jerzy Witaszek.
Historia rywalizacji w europejskich pucharach zna przypadki, w których zespoły odrabiały nawet dwucyfrowe straty. Czy tak będzie w przypadku podopiecznych trenera Ryszarda Skutnika? Chłodna kalkulacja i rozsądek nie pozwala mieć żadnych złudzeń – do półfinału awansują piłkarze ze stolicy Portugalii.
– My się jednak nie poddajemy – przyznaje kapitan puławskiej siódemki obrotowy Mateusz Kus.
– Dopóki nie wybrzmiała końcowa syrena i mamy wpływ na wynik, będziemy robić wszystko co w naszej mocy, aby wyjść zwycięsko z rywalizacji z wielokrotnym mistrzem Portugalii.
Jeśli puławianie zaprezentują tak słabą postawę w obronie i niską skuteczność w ataku, wrócą do kraju z kolejnym blamażem.
– Pierwszy mecz zupełnie nam nie wyszedł – przyznaje rozgrywający Rafał Przybylski. Najwięcej problemów sprawiał Azotom obrotowy Jose Costa, zdobywca ośmiu bramek. Portugalczyk był najskuteczniejszym graczem swojego zespołu.
Niekorzystny wynik pierwszego meczu dobitnie świadczy o dobrym rozpracowaniu zespołu Azotów przez sztab szkoleniowy drużyny z Lizbony. Goście wyeliminowali najmocniejszą broń puławian czyli rzuty z drugiej linii, obnażając przy tym słabe punkty. A tych było co nie miara.
– Wszystkie nasze formacje zagrały bardzo słabo, począwszy od bramki, poprzez pierwszą i drugą linię – mówi puławski szkoleniowiec.
– W ciągu ostatniego miesiąca był to nasz najsłabszy mecz. Sytuacja przed rewanżem nie jest dobra, ale na pewno zespół nie ma nic do stracenia. Ćwierćfinał jeszcze się nie skończył. Zawodnicy muszą wyjść na parkiet w Lizbonie i walczyć, tak jak mieliśmy tego przykład chociażby w meczu ligowym z silnym rywalem Pogonią Szczecin.
POZOSTALI GOŚCIE TEŻ WALCZĄ
Co ciekawe, pierwsze mecze w 1/4 Challenge Cup zgodnie przegrali dwaj inni gospodarze: ZTR Zaporoże z Handbal club Odorhei z Rumunii 18:26 oraz Kasipalloseura Riihimaen Cocks'ry z Liberty Seguros ABC/UMinho z Portugalii (22:27). Zarówno Ukraińcy jak też Finowie muszą odrabiać straty ze swoich słabych występów.