Piłkarze ręczni AZS UMCS Lublin są na dobrej drodze do powrotu do I ligi. Drużyna prowadzona przez trenera Mieczysława Grandę zajmuje pierwsze miejsce w tabeli grupy trzeciej II ligi.
Gdzie tkwi siła lubelskiej siódemki, która w poprzednim sezonie walczyła w dolnych rejonach tabeli? Od tego sezonu mecze akademików rozgrywane są w ramach projektu „Gra o Lublin”. Bogata oprawa artystyczno – pozasportowa każdego spotkania przełożyła się zainteresowanie występami piłkarzy. Mecze rozgrywane w największym obiekcie Lublina, hali Globus, ściągają na trybuny tłumy kibiców.
– Do niedawna nasze spotkania oglądały jedynie nasi bliscy: rodzina, dziewczyny, żony – zauważa rozgrywający Tomasz Lewtak.
– Teraz na widowni zasiadają tłumy. Najwięcej widzów było podczas meczu z Orlenem Wisłą II, bo aż trzysta. To ponad połowa tego, ilu kibiców przychodzi oglądać w akcji wielokrotnie mistrzynie Polski SPR Lublin. Nie zapominajmy, że my gramy na poziomie drugiej ligi.
Trenerowi Mieczysławowi Grandzie udało się stworzyć zgrany i dobrze rozumiejący się zespół. Każdy z zawodników ma swój wkład w obecny wynik. Już podczas rozgrywek do drużyny dołączyli kolejni piłkarze: rozgrywający Maciej Gawda i Piotr Prudzienica, skrzydłowy Michał Kwaśny z Azotów Puławy. – Naszym atutem jest zgranie – przyznaje szkoleniowiec.
– Zawodnicy grają ze sobą już kilka sezonów. Tworzymy zgrany kolektyw, który wie, czego chce.
Sami piłkarze czują już zbliżający się awans. I choć do końca akademikom przyjdzie mierzyć się z mniej wymagającymi przeciwnikami, lider nie zamierza nikomu odpuścić.
– I liga jest już na wyciągnięcie ręki – przekonuje trener AZS UMCS. A zawodnicy dodają:
– Chcemy wygrać wszystkie pięć meczów, które nam pozostały. Tym samym pokazać, że w II lidze jesteśmy najlepsi i zasługujemy na awans – mówi skrzydłowy Dominik Jurek. – W dobrym stylu zamierzamy powrócić na zaplecze superligi – dodaje Lewtak.
Już teraz, w oczekiwaniu na awans, najważniejszą sprawą będzie solidne wsparcie finansowe zespołu, który zaczyna być sportową wizytówką Lublina.