Szczypiorniści Azotów nie dali rady drużynie aktualnego mistrza Polski i przegrali wysoko 23:36.
Sobotnie spotkanie było transmitowane przez telewizję Polsat w paśmie kodowanym. Być może dlatego trybuny puławskiej hali nie do końca zostały zapełnione przez kibiców. Nikt, kto poważnie interesuje się piłką ręczną, po dwóch przegranych w Kielcach, nie zakładał sensacji na parkiecie w Puławach.
Tym bardziej, że obecnie w polskiej lidze nie ma mocnych na obrońcę mistrzowskiego tytułu. Na niekorzyść gospodarzy przemawiał fakt, że do kontuzjowanego Remigiusza Lasonia w ostatniej chwili dołączył także innych gracz drugiej linii – Dimitrij Zinczuk. Brak obu piłkarzy był aż nadto widoczny.
W poczynaniach drużyny trenera Bogdana Kowalczyka brakowało rzutów właśnie z drugiej linii. Momentami próbowali to robić Oleg Siemionow i Tomasz Pomiankiewicz, jednak na przeszkodzie stawała wysoka i szczelna obrona Vive, bardzo mądrze kierowana przez dwumetrowca Piotra Grabarczyka.
Z dobrej strony pokazał się także w kieleckiej bramce Marcus Cleverly. Duńczyk nie miał zbyt wiele pracy, a jak już musiał zaprezentować swoje umiejętności, to obronił nawet rzut karny Wojciecha Zydronia.
Już w pierwszej części spotkania goście zagrali szczypiorniaka na najwyższym poziomie. Szybka, kombinowana obrona, wynikające z niej liczne przechwyty i kontry, to wszystko budziło respekt i podziw.
Trudno się było temu dziwić, skoro największym zmartwieniem reprezentacyjnego szkoleniowca, jest nadmiar klasowych zawodników. Do tego stopnia, że reprezentanci kraju, np. Mateusz Jachlewski, pierwszą połowę przesiedział na ławce rezerwowych, a Paweł Piwko, nie zmieścił się w meczowej czternastce.
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Gowin 4, Sieczkowski, Płaczkowski, Zinchuk, Pomiankiewicz 6, Kus 2, Witkowski, Semenov 1, Afanasjev, Szyba 1, Sieczka 1, Zydroń 5.
Vive: Cleverly, Kotliński - Krieger 1, Grabarczyk, Podsiadło 4, Kuchczyński 4, Jurasik 4, Nat 3, Stojković 6, Żółtak 1, Knudsen 5, Rosiński 3, Zaremba 4, Jachlewski 1.
Sędziowali: M. Góralczyk (Świętochłowice), M. Baum (Warszawa). Widzów: 700.