Przed Azotami kolejna szansa na zdobycie pierwszych punktów z tym sezonie. W sobotę do hali MOSiR przy al. Partyzantów zawitają piłkarze AZS AWF. W Puławach nikt nie wyobraża sobie kolejnej porażki.
Goście natomiast zwyciężyli w Legnicy z Miedzią oraz zanotowali porażkę na swoim parkiecie z wicemistrzem kraju – MMTS Kwidzyn. Z takim dorobkiem gorzowianie zajmują wysoką piątą pozycję.
Puławscy kibice zobaczą w składzie dwóch rozgrywających – Dimitrija Zinczuka i Olega Siemionowa, wcześniej kontuzjowanych. Obaj wystąpili już w spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim.
Pierwszy zdobył nawet trzy bramki. A właśnie słaba skuteczność była jedną z przyczyn porażki w ostatnią niedzielę.
– Z takim bilansem nie mamy czego szukać w konfrontacji z AZS – zaznacza najskuteczniejszy Wojciech Zydroń.
– Nie wykorzystaliśmy aż 12 sytuacji sam na sam. Co oznacza, że marnowaliśmy co trzecią okazję strzelecką. Na coś takiego nie możemy już sobie więcej pozwolić.
Dla drużynie rywali groźni są rozgrywający Filip Kliszczyk oraz Władimir Kuzejew. Na inaugurację z Miedzią rzucili po osiem bramek.
– Zapowiada się brzydki, obfitujący w twardą walkę mecz – prognozuje Zydroń. – Na pewno oba zespoły nie unikną też licznych błędów. O zwycięstwie może zadecydować jedna, dwie bramki.
Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie wygrali tego meczu. W przeciwnym razie nasza sytuacja stanie się bardzo trudna. Zagrzebiemy się w dole tabeli i już trudno będzie nam się z niego wydostać – podkreśla popularny "Zyga”.
– Z kim nie wygrywać, jeśli nie z beniaminkiem – zastanawia się szkoleniowiec Azotów Bogdan Kowalczyk. – Zespół ma jeszcze kłopoty z szybkim powrotem do obrony, co zaważyło na naszej ostatniej przegranej. W dalszym ciągu nad tym pracujemy. W sobotę wszyscy liczymy na zdobycie dwóch punktów – dodaje trener.