Piękny sen doczekał się jeszcze piękniejszego finału. Reprezentacja Polski obroniła tytuł na Mistrzostwach Świata we Włoszech i w Bułgarii. Zostali dopiero czwartą ekipą w historii, obok ZSRR, Włoch i Brazylii, która tego dokonała. Polacy pokonali 3:0 Canarinhos.
Biało-Czerwoni niemal od razu uruchomili jedną ze swoich najmocniejszych broni, czyli blok. Brazylijczycy często bili w ręce, ale sprzyjało im szczęście. Canarinhos nie bali się jednak atakować i nie wstrzymywali ręki. Dokładnie tak samo postępowali Polacy, na czele z Bartoszem Kurkiem. Przyjmujący wyprowadził swój zespół na prowadzenie 8:6 na pierwszej przerwie techniczne, dzięki punktowej zagrywce. Potem ta przewaga tylko rosła. Po ataku Artura Szalpuka zrobiło się 14:11 i trener Brazylijczyków Renan Dal Zotto musiał przywołać do siebie swoich zawodników. Gra Polaków układała się bardzo dobrze i im bliżej było końcówki seta, tym temperatura spotkania rosła. Szyki Biało-Czerwonym chciał pokrzyżować Fonteles, który bardzo dobrze spisywał się na zagrywce. Potem dołączył do niego rezerwowy środkowy Isac i skończyło się walką na przewagi. W niej lepsi okazali się podopieczni Vitala Heynena – blok zatrzymał potężnego Wallace’a, a Polacy wygrali 28:26.
Nie zwalniać tempa i dobrze zacząć drugą partię – takie cele przyświecały Biało-Czerwonym w kolejnej odsłonie. Udało im się to zrealizować, bo po kilku akcjach prowadzili już 5:2. Polacy grali na dużym luzie i nie marnowali dogodnych okazji, dlatego na pierwszej przerwie technicznej ich przewaga urosła do czterech punktów – 8:4. Obrońcy tytułu bardzo chcieli powiększyć tę przewagę, ale Canarinhos im na to nie pozwalali. Strata Brazylijczyków oscylowała wokół dwóch lub trzech punktów. Taki wynik utrzymywał się niemal do samej końcówki tego seta. Biało-Czerwoni udowodnili, że grają znakomitą siatkówkę, bo udało im się wypracować solidną, kilkupunktową zaliczkę. Formalności dopełnił kapitan zespołu Michał Kubiak, dzięki któremu Polacy wygrali 25:20. Byli tylko o krok od zdobycia złotego medalu.
Znakomicie dla Polaków rozpoczął się także trzeci set. Prym w ofensywie wiódł Bartosz Kurek, który atakował skutecznie z każdej pozycji na parkiecie. Prowadzenie 6:3 było najlepszym na to dowodem. W kolejnych akcjach Canarinhos coraz wyraźniej gaśli – ich gra „sypała się” w każdym elemencie. Na pierwszej przerwie technicznej Polacy wygrywali już 8:3. Najważniejsze było to, że nie tracili koncentracji i pewnie zmierzali po upragniony tytuł. Brazylijczycy również im pomagali, bo często popełniali proste błędy techniczne. Wszystko układało się po myśli Polaków. Tradycji musiało jednak stać się zadość – Biało-Czerwoni zafundowali swoim kibicom niesamowitą nerwówkę. Ich przewaga stopniała, ale nie miało to znaczenia, bo i tak rozbili Canarinhos bez straty seta, do 23. Polacy obronili tytuł mistrzów świata w znakomitym stylu.
W ręce Polaków trafiły też indywidualne nagrody: Michał Kubiak (najlepszy przyjmujący), Piotr Nowakowski (najlepszy środkowy), Paweł Zatorski (najlepszy libero), Bartosz Kurek (MVP).